Strona główna Blog Strona 10

Podjęte zobowiązania klimatyczne pozwolą utrzymać globalne ocieplenie na poziomie poniżej 2 stopni. Wielu krajom nie będzie jednak łatwo ich dotrzymać

Naukowcy przeanalizowali zobowiązania krajów do osiągnięcia zerowej emisji i sprawdzili, czy przyjęte założenia pozwolą na redukcję emisji do poziomów zakładanych w celach krótko- i długofalowych. Okazało się, że obecne cele redukcji emisji nie ograniczą globalnego ocieplenia do najbardziej ambitnego założenia porozumienia paryskiego, czyli 1,5 stopnia Celsjusza. Możliwe będzie utrzymanie go w limicie poniżej dwóch stopni, ale pod warunkiem sprawnej realizacji założeń. Zwłoka oddala nas od tego celu. Najtrudniejsze zadanie stoi natomiast przed gospodarkami opartymi na energetyce węglowej, takimi jak Polska. Przed wygaszeniem górnictwa kraj będzie musiał zadbać m.in. o ochronę rynku pracy.

– Cele porozumienia paryskiego są w części trudne do zrealizowania, bo kraje na całym świecie bardzo długo czekały, zanim uznały, że podjęcie środków zaradczych jest ważne. Do tego czasu globalne emisje tylko rosły, przez co za każdym razem jest trudniej utrzymać limit podwyższenia temperatury o 2 stopnie, bo emisje nawarstwiają się w atmosferze. Nawet jeśli podjęlibyśmy wszelkie kroki zaradcze już teraz, to w atmosferze występuje już wysokie stężenie gazów cieplarnianych, które będzie spadać bardzo powoli. Im więc dłużej będziemy czekać, tym trudniej będzie zrealizować te cele – mówi w wywiadzie dla agencji Newseria Innowacje dr Dirk-Jan van de Ven z Baskijskiego Centrum ds. Zmian Klimatu.

Interdyscyplinarny zespół dr. van de Vena przeprowadził badanie, w którym wykorzystane zostały zintegrowane modele oceny. To modele ilościowe, za pomocą których można przeanalizować to, w jaki sposób obecne działania wpływają na globalne emisje i jaki jest ich wpływ na temperatury na świecie. Modele zostały przez naukowców zastosowane w stosunku do polityk i zobowiązań dotyczących zerowych emisji netto, w tym celów krótkoterminowych do 2030 roku, ale też długoterminowych, które zakładają osiągnięcie zerowych emisji netto do 2050, 2060 i 2070 roku, w zależności od kraju.

– Modele pokazały nam, jak duże są globalne emisje i jaka jest droga osiągnięcia wspomnianych celów przez każdy kraj, jakie zmiany są niezbędne do ich realizacji. Przemiany w krajach wysokoemisyjnych, takich jak Polska, są bardziej skomplikowane, bo większa część populacji jest zależna od paliw kopalnych, takich jak węgiel. Od dziesiątek lat wiadomo, że najskuteczniejszym sposobem ograniczania emisji dwutlenku węgla jest zastąpienie węgla innymi zasobami, szczególnie w energetyce. Jest to postrzegane jako metoda dość prosta, bo istnieje wiele ekologicznych alternatyw dla produkcji energii. Jednak kiedy mamy do czynienia z gospodarką, której system energetyczny jest silnie uzależniony od węgla, potrzeba więcej wysiłku i czasu oraz większego obciążenia społeczeństwa – wskazuje dr Dirk-Jan van de Ven.

Zdaniem naukowców Polska musi wdrożyć działania związane z wygaszaniem górnictwa węgla, które oprócz znaczenia gospodarczego stanowi też istotną część polskiej kultury. W tego typu gospodarkach transformacja zajmie więcej czasu i będzie wymagała zwrócenia większej uwagi na osoby, które w jej toku utracą pracę. Najpierw należałoby więc stworzyć programy, które ochronią rynek pracy. Niewątpliwie jednak ścieżka technologiczna, choć wdrażana z opóźnieniem, będzie w Polsce taka jak w innych krajach: zostanie oparta głównie na zasobach odnawialnych, biomasie, energii jądrowej oraz magazynowaniu energii.

Okazuje się jednak, że zobowiązania zawarte na lata 2050, 2060 i 2070 nie będą łatwe do zrealizowania, nie tylko w gospodarkach opartych na górnictwie węglowym.

– To ogromne i bardzo szybkie zmiany w systemie energetycznym. Jednocześnie ostatecznym celem porozumienia paryskiego jest obniżenie wzrostu globalnych temperatur do 1,5 stopnia. To jeszcze bardziej skomplikowane, bo obecne cele już stanowią bardzo duże wyzwanie, a ich zwiększenie przynosi kolejne trudności, którym trzeba sprostać, jeżeli chcemy ograniczyć wzrost temperatury do 1,5 stopnia. Wiemy już, co ma zrobić który kraj, aby zmierzać w kierunku realizacji celu dwustopniowego wzrostu temperatury. Jest to jednak niełatwe zadanie i te działania nie są wystarczające dla poziomu 1,5 stopnia – uważa badacz.

Ważnym elementem prowadzonego przez hiszpańskich naukowców badania będzie też analiza wpływu obecnie prowadzonej polityki energetycznej i klimatycznej na globalne temperatury. Model prognostyczny obliczy ich skuteczność w redukowaniu emisji, biorąc pod uwagę wzajemne powiązania między sektorami.

– Przyjrzymy się tym politykom i będziemy monitorować ich skuteczność: to, czy zbliżają nas do wytyczonego celu i wprowadzają na właściwą ścieżkę. Większość krajów bowiem obecnie nie osiąga tych celów. Sądzę więc, że jest to najważniejsza kwestia działań na rzecz klimatu, spełnienie celów krótko- i długoterminowych oraz monitorowanie bieżącej polityki, aby sprawdzać zgodność z celami i dążeniem do ograniczenia wzrostu globalnych temperatur do 2 stopni Celsjusza – podsumowuje dr Dirk-Jan van de Ven.

www.biznes.newseria.pl/

Polka w „Science” o nocnym zanieczyszczeniu światłem sztucznym

0

Nadmierna ekspozycja na światło w nocy może nie tylko powodować problemy ze snem, ale także zwiększać ryzyko wystąpienia chorób takich jak: nadciśnienie, otyłość, depresja, cukrzyca czy nawet nowotwory. Pracę na ten temat opublikowała w „Science” polska badaczka z Gdańska, kierująca międzynarodowym zespołem naukowców.

Dr inż. arch. Karolina Zielińska-Dąbkowska z Wydziału Architektury Politechniki Gdańskiej jest główną autorką artykułu na temat wpływu nocnego zanieczyszczenia światłem sztucznym na zdrowie ludzi. Do udział w badaniu zaprosiła ekspertów z Europy i Stanów Zjednoczonych: m.in. z Harvard Medical School, Medical University of Vienna i Thomas Jefferson University.

Termin zanieczyszczenie światłem utrwalił się w nauce jako suma wszystkich negatywnych skutków nadmiernej nocnej ekspozycji na światło dla środowiska i dla człowieka. Zlikwidowanie nocnego oświetlenia, np. zabytków, wprowadzone w niektórych miastach w wyniku kryzysu energetycznego, naukowcy postrzegają jako krok we właściwym kierunku. Jednak środki ochronne można podjąć także we własnych czterech ścianach, np. zamiast silnego światła z dużą zawartości niebieskiej barwy, stosować ciepłe, bursztynowe źródła oświetlenia.

Badanie polegało na syntezie i analizie prac naukowych z ostatnich lat dotyczących wpływu nocnego zanieczyszczenia światłem sztucznym na zdrowie publiczne. Autorzy przedstawili w nim aktualny stan wiedzy, wskazali obszary krytyczne dla przyszłych badań i zwrócili uwagę na podejmowane ostatnio w tym zakresie kroki polityczne, odwołując się m.in. do skutków kryzysu energetycznego. Przedstawili także swoje propozycje naprawcze, w tym rekomendacje ograniczania i lepszego zarządzania oświetleniem na terenach miejskich.

„Przeprowadzone dotychczas badania pokazują, że nadmierna ekspozycja człowieka na światło w nocy może zakłócać rytm okołodobowy, w tym fizjologię, ograniczając wydzielanie melatoniny i zaburzać sen – mówi dr inż. Karolina Zielińska-Dąbkowska, cytowana na stronie internetowej uczelni. – Pojawia się też coraz więcej prac wskazujących na to, że może także zwiększać ryzyko występowania przewlekłych chorób cywilizacyjnych, takich jak cukrzyca typu 2, nadciśnienie, otyłość, depresja i wiele innych”.

Wiele funkcji naszego organizmu, w tym produkcja hormonów, regulowanych jest i dyktowanych przez następujące po sobie pory dnia i nocy. Zbyt duża ilość sztucznego światła w czasie, kiedy powinny panować ciemności, upośledza ten naturalny rytm, a co za tym idzie także pracę układu hormonalnego.

Zaburzone zostaje np. wydzielanie melatoniny – hormonu ułatwiającego zasypianie, stąd problemy ze snem i przewlekłe zmęczenie.

Ekspozycja na światło w nocy obciąża także układ wzrokowy, bowiem nawet te bodźce wzrokowe, które pozostają niezauważone przez śpiących, mogą uruchamiać procesy, które zakłócają kluczowe mechanizmy naprawcze w naszym ciele.

Rozwój chorób układu krążenia i nowotworów również może się wiązać z narażeniem na sztuczne światło w czasie nocy. Istnieją dowody na zwiększone ryzyko zachorowania na raka u osób, które regularnie pracują w nocy.

Ekspozycja, o której mowa, osłabia także układ odpornościowy i jest uważana za czynnik ryzyka cukrzycy typu 2, wysokiego ciśnienia krwi, otyłości i depresji.

„Badania nad skutkami ekspozycji na światło w nocy przedstawiają niepokojący obraz – mówi współautorka omawianego badania, dr Eva Schernhammer z Wiednia. – W związku z tym narastającym problemem pilnie opowiadamy się za dalszymi badaniami naukowymi, które obejmą np. analizę indywidualnej ekspozycji na światło dochodzące z zewnątrz do pomieszczeń”. Jej zdaniem dogłębne zrozumienie tego problemu jest niezbędne, by sformułować wiarygodne zalecenia dotyczące stosowania oświetlenia zewnętrznego w nocy i przekonać polityków do działań na rzecz zmniejszenia zanieczyszczenia światłem.

„Naukowcy coraz poważniej podchodzą do tego tematu, ale – jak sygnalizujemy w artykule – potrzebne są dodatkowe badania środowiskowe, na podstawie których można byłoby opracowywać metody prewencji i zarządzania zanieczyszczeniem światłem sztucznym, a także tworzyć wytyczne dla projektantów oraz producentów opraw i źródeł światła, aby takie oświetlenie było zdrowsze i bezpieczniejsze” – dodaje dr inż. Zielińska-Dąbkowska.

Jak podkreśla naukowczyni, publikacja na temat nocnego zanieczyszczenia światłem w tak prestiżowym czasopiśmie jak „Science” (https://doi.org/10.1126/science.adg5277) pokazuje wyraźnie, że publiczna dyskusja na temat tego zagadnienia wchodzi na nowy poziom. Widać to zresztą w rosnącej liczbie artykułów w ostatnich pięciu latach oraz we wzroście świadomości społeczeństwa.

„Publikacja w ’Science’ i moje dwa wcześniejsze artykuły na ten temat w czasopiśmie ’Nature’ są o tyle ważne, że pokazują potrzebę i wartość badań interdyscyplinarnych, a także to, że praktycy-architekci mogą mieć coś ważnego do powiedzenia na forum międzynarodowym” – podsumowuje autorka badania. (PAP)

https://naukawpolsce.pl

Polscy naukowcy opracowują technologię wytwarzania zielonego wodoru. Rozwiązanie ma być oparte na wykorzystaniu biomasy i energii słonecznej

Naukowcy z Politechniki Warszawskiej pracują nad stworzeniem reaktora fotokatalitycznego, który posłuży do wytwarzania ekologicznego wodoru z biomasy i energii słonecznej. Gotowe są już poszczególne elementy technologii, teraz trwają prace nad ich integracją i testami w warunkach zbliżonych do operacyjnych. Rozwiązaniem mogą być potencjalnie zainteresowane światowe koncerny energetyczne ze Stanów Zjednoczonych i Ameryki Południowej.

– Transparentna komora reaktora, nad którym pracujemy, będzie oświetlana punktowymi źródłami LED. Natomiast jeżeli chodzi o sam mechanizm działania, czyli fotokatalizę, to do reaktora w trybie ciągłym będzie zapodawany strumień biomasy. Pod pojęciem biomasy rozumiemy roztwory wodne substancji organicznych, które na skutek fotokatalizy będą nam wytrącać wodór. Natomiast w fazie ciekłej będziemy mieli do czynienia również z tzw. utlenianiem cząstkowym, które będzie prowadzić do powstawania różnych produktów chemicznych o wysokiej wartości dodanej, które będzie można z powodzeniem zastosować w przemyśle farmaceutycznym – mówi w wywiadzie dla agencji Newseria Innowacje Kamil Czelej z Wydziału Inżynierii Chemicznej i Procesowej Politechniki Warszawskiej, członek zarządu HIPERH2.

Projekt, w ramach którego zbudowany ma być demonstrator technologii fotokatalitycznej produkcji wodoru projektu badawczego, jest finansowany w ramach XI edycji konkursu Lider organizowanego przez Narodowe Centrum Badań i Rozwoju. Zadaniem spółki HIPERH2 ma być natomiast podwyższenie gotowości technologicznej, zwiększenie skali i wprowadzenie dodatkowych funkcjonalności. Zespół badawczy ma już poszczególne elementy technologii i teraz będzie przechodził do ich integracji, dzięki czemu możliwe będzie rozpoczęcie testów w warunkach zbliżonych do operacyjnych. W praktyce rozwiązanie proponowane przez naukowców z Politechniki Warszawskiej może być odpowiedzią na potrzebę stworzenia technologii zielonej produkcji wodoru.

– Nasz pomysł na wytwarzanie zielonego wodoru to wprowadzenie technologii, której głównymi cechami będzie przede wszystkim bezemisyjność, zgodność z ideami zrównoważonego wytwarzania oraz możliwość wykorzystania substancji odpadowych. Przede wszystkim chcielibyśmy zadbać, żeby wszystkie składowe naszej technologii nosiły znamiona odnawialności, żeby stworzyć niejako przeciwwagę dla powszechnie używanej elektrolizy wody. Nasz pomysł to wykorzystanie surowców odnawialnych w postaci ciekłej frakcji biomasy, odnawialnej siły napędowej w postaci energii słonecznej do procesu fotokatalitycznej konwersji, której produktem będzie właśnie zielony wodór, czyli nośnik czystej energii – wyjaśnia Karol Ćwieka, prezes zarządu HIPERH2.

Podstawowym odbiorcą rozwiązania ma być sektor energetyczny, chemiczny i petrochemiczny. Twórcy chcą nim zainteresować duże spółki kapitałowe, inwestujące w strategię wodorową. Z uwagi na to, że fotoreaktor ma być zasilany energią słoneczną, jego praca będzie optymalna w najbardziej nasłonecznionych regionach geograficznych, zwłaszcza Stanach Zjednoczonych czy w Ameryce Południowej.

– Zielony wodór to bardzo atrakcyjne rozwiązanie, które się idealnie wpisuje w paradygmat tzw. ekonomii w obiegu zamkniętym czy tzw. zielonej chemii, więc przewiduje się, że w technologie wodorowe będzie się bardzo silnie inwestować. Już takie kraje jak Stany Zjednoczone, Japonia czy Niemcy zobowiązały się do wspierania technologii wodorowych, zarówno na poziomie czysto naukowym rozwoju technologii, jak i infrastruktury wodorowej. Przewiduje się, że w ciągu 10 lat rynek zielonego wodoru w zasadzie osiągnie wartość około 11 bln dol., więc zakładamy, że to przyciągnie rzeszę inwestorów, którzy będą skłonni zainwestować pieniądze w to rozwiązanie – przekonuje Kamil Czelej.

Również Unia Europejska podejmuje inicjatywy na rzecz zielonego wodoru, wynikające chociażby ze zobowiązania osiągnięcia do 2050 roku neutralności klimatycznej. W 2022 roku wodór odpowiadał za mniej niż 2 proc. zużycia energii w Europie i był wykorzystywany głównie do produkcji wyrobów chemicznych, takich jak tworzywa sztuczne i nawozy. 96 proc. wodoru zostało wyprodukowane przy użyciu gazu ziemnego, co spowodowało znaczną emisję CO2. Komisja Europejska zaproponowała wyprodukowanie 10 mln t zielonego wodoru do 2030 roku i importowanie 10 mln t do 2030 roku. KE zaproponowała ponadto utworzenie Europejskiego Banku Wodoru. Aukcja pilotażowa ma zostać uruchomiona jeszcze jesienią tego roku.

https://biznes.newseria.pl

Tylko 1 proc. Polaków jest offline na wakacjach. Brak cyfrowej higieny i praca w trakcie urlopu mogą mieć jednak poważne konsekwencje dla zdrowia

0

Wypalenie zawodowe, depresja, zaburzenia psychiczne, dolegliwości bólowe i choroby psychosomatyczne – do tego może prowadzić długotrwały brak urlopu i efektywnego wypoczynku. Badania pokazują tymczasem, że Polacy nawet na wakacjach nie rozstają się ze służbowym smartfonem czy laptopem, sprawdzając maile i odbierając telefony z pracy. – Problem odcięcia się od pracy podczas urlopu wynika z tego, że, po pierwsze, mamy natłok myśli, a po drugie  dużo stresu i poczucia odpowiedzialności, kontroli – mówi Kinga Rucka, psycholożka i wykładowczyni Uniwersytetu WSB Merito Łódź. Jak wskazuje, do letniego urlopu można się jednak zawczasu odpowiednio przygotować, aby móc efektywnie odpocząć.

– Jako Polacy mamy problem z odpoczynkiem, z odcięciem się od pracy podczas urlopu. Wynika to z wielu kwestii, a jedną z nich jest to, że odpoczynek też jest umiejętnością, której trzeba się nauczyć, wytrenować. Zwłaszcza w dzisiejszym świecie, przepełnionym różnymi bodźcami, które do nas docierają zarówno z zewnątrz, jak i z wewnątrz – mówi agencji Newseria Biznes Kinga Rucka.

Jak pokazują dane Urzędu Komunikacji Elektronicznej, 92,7 proc. Polaków korzysta z internetu w telefonie, głównie do przeglądania stron, odbierania i wysyłania maili oraz używania portali społecznościowych i komunikatorów. Blisko 2/3 korzysta z niego, aby być na bieżąco, czytając portale i serwisy informacyjne, a więcej niż co trzeci Polak do grania i oglądania filmów czy seriali w serwisach streamingowych. Z ostatniego raportu „Digital 2022” We Are Social wynika też, że przeciętny Polak spędza w internecie średnio 6 godz. i 42 min dziennie, co daje prawie 45 godz. tygodniowo. Badania pokazują, że z telefonem nie rozstajemy się nawet w sypialni, przed snem, podczas spotkań towarzyskich czy w trakcie letniego urlopu.

 Problem odcięcia się od pracy podczas urlopu wynika z tego, że mamy natłok myśli, który powoduje różne, czasem nieprzyjemne emocje – mówi wykładowczyni Uniwersytetu WSB Merito Łódź. – To sprawia, że nie jesteśmy w stanie się odciąć, odpocząć, dobrze zregenerować. Mózg tak jak mięśnie potrzebuje odpoczynku. Dodatkowo pojawiają się myśli typu: czy na pewno wszystko zrobiłam, czy o niczym nie zapomniałam, czy jak wrócę z pracy, nie będę mieć zbyt dużo obowiązków i szef nie będzie zły. To też prowadzi do lęku i napięcia, które zaprząta nam głowę, przez co nie możemy się skupić na tym, co faktycznie nas interesuje, co lubimy robić.

Według przeprowadzonego w 2020 roku badania Devire (raport „On-line czy off-line? Jak Polacy spędzają wakacje?”) aż 69 proc. Polaków na urlopie sprawdza służbową pocztę, 63 proc. odbiera służbowy telefon, a co 10. nawet podczas wakacji wykonuje standardowe obowiązki zawodowe. Tylko 1 proc. badanych zadeklarował, że w trakcie urlopu pozostaje offline i nie skorzysta z telefonu ani laptopa.

– Kiedy bierzemy ze sobą laptopa, a w dzisiejszych czasach nawet w prywatnym telefonie mamy podłączonego służbowego maila, to każde piknięcie powoduje w nas poczucie lęku i automatycznie sprawdzamy, co to za mail, i chcemy na niego odpowiadać – mówi Kinga Rucka.

Jak podkreśla, takie niehigieniczne korzystanie z technologii powoduje jednak, że mózg nie jest w stanie efektywnie odpoczywać. Przez to dużo gorzej radzi sobie z przebodźcowaniem i stresem, co w konsekwencji może prowadzić nawet do wypalenia zawodowego, zaburzeń psychicznych oraz fizycznych dolegliwości na tym tle.

– Praca na wakacjach skutkuje przede wszystkim nieprzyjemnymi emocjami. Czujemy więcej złości i frustrację spowodowaną tym, że sięgamy do tej pracy pomimo założenia, że będziemy odpoczywać, bo po to jest urlop. Ten lęk może się przeciągać, a długotrwały stres prowadzi do wypalenia zawodowego i zaburzeń psychicznych, takich jak depresja. Nasze ciało mówi nam o tym, że jest zmęczone, przeciążone. Na początku daje delikatne sygnały w postaci napięcia, na przykład w karku, szyi, później pojawiają się bóle głowy, brzucha, co prowadzi do różnych chorób somatycznych – wymienia psycholożka.

Zdaniem ekspertki do letniego urlopu można się odpowiednio przygotować, aby efektywnie wypocząć. Przede wszystkim, o ile to możliwe, warto zostawić służbowego laptopa czy telefon w domu.

– Jeżeli nie mamy takiej opcji, żeby w ogóle zrezygnować z brania komputera czy sprawdzania poczty, to dobrym sposobem jest ustalić sobie pół godziny czy maksymalnie godzinę w ciągu dnia na pracę. Nastawiamy sobie stoper, włączamy alarm i kiedy on zadzwoni, zamykamy laptopa – mówi Kinga Rucka. – Przed urlopem dobrze jest też zrobić sobie listę zadań, pogrupować wszystkie nasze obowiązki na te, które są ważne i pilne, i wykonać je przed pójściem na urlop. Warto też się zastanowić, które zadania możemy oddelegować innym pracownikom i które nie są aż tak pilne i możemy spokojnie zrobić je dopiero po powrocie.

Dobrze jest również zastanowić się nad tym, jakie aktywności i formy spędzania wolnego czasu sprawiają nam przyjemność, i wokół nich zaplanować wakacje.

– Trzeba odpowiedzieć samemu sobie na pytanie o to, co lubię robić, co sprawia mi przyjemność, czy odpoczywam wtedy, kiedy jestem aktywna, kiedy chodzę po górach, czy potrzebuję ruchu fizycznego, czy jednak chwili lenistwa dla siebie. Są też bardzo fajne techniki mindfulness, czyli techniki uważności, które uczą nas, jak być tu i teraz, jak skupić się na chwili obecnej, żeby faktycznie się zrelaksować i zregenerować – mówi wykładowczyni Uniwersytetu WSB Merito Łódź. – Jeżeli jest to możliwe, dobrze jest też wziąć sobie dwa tygodnie wypoczynku, żeby pierwsze dwa–trzy dni poświęcić na przygotowanie naszego ciała, mózgu i nas samych do tego, że zaraz będziemy wypoczywać, że zajmiemy się wtedy tylko sobą. Później jest ten właściwy urlop, trwający około tygodnia i kilka dni, żebyśmy mogli wrócić trochę wcześniej przed rozpoczęciem pracy, żeby oswoić się z myślą o powrocie. 

https://biznes.newseria.pl/