Strona główna Blog Strona 18

Boom w e-handlu przyspieszył automatyzację w logistyce. Zamówienia internetowe coraz częściej są kompletowane przez roboty

80 proc. firm logistycznych dokonało częściowej automatyzacji magazynów, które są przeznaczone do obsługi sektora e-commerce – wynika z raportu FM Logistic. To efekt dynamicznego rozwoju handlu internetowego, który pociągnął za sobą konieczność usprawniania obsługi zamówień. Wdrożenia przynoszą efekty, więc coraz więcej firm myśli nad pełną automatyzacją magazynów. W centrum logistycznym FM Logistic w podwarszawskich Wiskitkach, które obsługuje zamówienia dla Ikei, działa prawie 50 robotów zapewniających m.in. w pełni automatyczne pakowanie towarów.

Z szacunków Strategy & Polska (Grupa PWC) wynika, że wartość polskiego rynku e-commerce w latach 2018–2022 wzrosła o 127 proc., z 48 do 109 mld zł. Zgodnie z prognozą do 2027 roku ma już sięgnąć 187 mld zł.

 Ten boom w sektorze e-commerce i zapotrzebowanie na szybką dostawę zamówień do klientów znacząco przyspieszyły rozwój automatyzacji w logistyce. Chcąc budować przewagę konkurencyjną, firmy muszą dziś inwestować w rozwiązania, które pomogą zapewnić odporność łańcuchów dostaw, zoptymalizować procesy i przyspieszyć obsługę magazynową. Wdrożenie rozwiązań automatycznych pozwala im na znaczącą poprawę wydajności i dokładności, redukcję błędów podczas kompletacji zamówień i – co za tym idzie – skrócenie czasu ich realizacji. To jest dzisiaj kluczowe, zwłaszcza w przypadku firm zarządzających magazynami obsługującymi kanał e-commerce – mówi agencji Newseria Biznes Patrick Bellart, Robotization and Automation Director, FM Logistic.

Jak pokazuje opracowany przez FM Logistic raport „Automatyzacja magazynów. Katalizator wydajności biznesu”, dziś optymalizacja to słowo klucz, które rządzi logistyką i pozwala firmom z branży na poprawę efektywności operacji logistycznych. Przedsiębiorstwa muszą wdrażać w tym celu coraz nowsze i bardziej innowacyjne technologie. Jednym z głównych trendów jest właśnie automatyzacja operacji logistycznych w magazynach, która dziś jest już nie tylko decyzją finansową, ale też strategicznym ruchem, wpływającym na efektywność całego przedsiębiorstwa.

– Automatyzacja pozwala na usprawnienie całego łańcucha dostaw, co wpływa nie tylko na efektywność operacji, ale i na doświadczenia konsumentów – mówi Patrick Bellart. – Poziom tej automatyzacji w dużej mierze zależy dziś od rodzaju i wielkości obsługiwanych towarów oraz złożoności przepływów logistycznych. Jednak z naszego raportu wynika, że już 80 proc. firm dokonało częściowej automatyzacji magazynów przeznaczonych do realizacji zamówień e-commerce. Natomiast 84 proc. przeprowadziło częściową automatyzację magazynów obsługujących kanały tradycyjne, przeznaczonych do składowania wyrobów gotowych, zanim zostaną one dostarczone do odbiorcy.

Z badania przeprowadzonego na potrzeby raportu wśród setki podmiotów z branży FMCG, beauty & luxury oraz handlu detalicznego i elektronicznego wynika też, że zdecydowana większość z nich pozytywnie zapatruje się na pełną automatyzację niemal wszystkich procesów magazynowych w perspektywie najbliższych 5–10 lat. Aż 71 proc. respondentów z sektora obsługującego e-commerce oraz 76 proc. firm dysponujących magazynami do obsługi kanałów tradycyjnych w tym okresie spodziewa się zwiększonego zastosowania automatycznych maszyn i magazynowych pojazdów dostawczych.

 Biorąc pod uwagę, że częściowa automatyzacja w wielu firmach jest już standardem, to naturalnym krokiem w rozwoju jest dążenie do pełnej automatyzacji. Jednak warto przy tym zauważyć, że części procesów nie da się w pełni zautomatyzować. Dlatego ważnym trendem jest też połączenie zautomatyzowanych rozwiązań z pracą ludzi – mówi ekspert. – Są również takie obszary jak np. customizacja produktów czy obsługa zwrotów, które ze względu na dużą zmienność wciąż wymagają interwencji człowieka. Wdrożenie automatyzacji w tych obszarach byłoby po prostu nieopłacalne.

Raport FM Logistic pokazuje, że jak na razie w branży logistycznej największą popularnością cieszą się technologie obejmujące automatyzację sprzętu, czyli m.in. wózków widłowych, przenośników taśmowych, regałów, przenośników palet etc. Coraz szersze zastosowanie znajdują również robotyka, sztuczna inteligencja i uczenie maszynowe. Jednak w wielu firmach rozwój automatyzacji wciąż ograniczają czynniki finansowe i skomplikowany proces wdrożenia.

– Takie projekty są czasochłonne, wymagają dużych nakładów początkowych i często powodują wiele zmian na każdym poziomie organizacji. W naszym badaniu aż 80 proc. firm wskazało, że głównymi barierami we wdrażaniu takich rozwiązań jest odłożony w czasie zysk z inwestycji oraz napotkany opór przed zmianami – mówi Patrick Bellart.

W badaniu przeprowadzonym na potrzeby raportu większość firm oceniła, że okres zwrotu inwestycji w automatyzację sięga około dwóch–czterech lat, a oczekiwany ROI (return on investment) wynosi ok. 20 proc. Wyjątkiem jest jedynie sektor FMCG, w którym te oczekiwania są wyższe i oscylują wokół 20–30 proc.

– Warto jednak zaznaczyć, że rentowność projektów automatyzacji zależy przede wszystkim od dobrego dopasowania rozwiązań do potrzeb biznesu. W FM Logistic wierzymy, że automatyzacja ma sens tylko wtedy, gdy przynosi realną wartość dla organizacji. Dlatego też dokładnie analizujemy potrzeby naszych partnerów i identyfikujemy konkretne obszary, które wymagają usprawnienia, po czym proponujemy konkretne, zautomatyzowane rozwiązania – mówi ekspert FM Logistic.

Jak wskazuje, przykładem takiego podejścia jest m.in. najnowsza inwestycja FM Logistic dla Ikei. W nowym magazynie e-commerce w podwarszawskich Wiskitkach na powierzchni 16 tys. mkw. zastosowano 46 robotów asystujących amerykańskiej firmy Locus Robotics, które wesprą realizację zamówień paczkowych z całego kraju. To pierwsze takie wdrożenie w Polsce oraz pierwsze na świecie wdrożenie robotów drugiej generacji.

Maszyny umożliwiają przygotowanie do czterech zamówień jednocześnie, asystując pracownikom magazynu przy ich kompletacji. Podjeżdżają do odpowiedniego regału i wyświetlają na ekranie, jaki artykuł i ile sztuk należy pobrać. Następnie dzięki czujnikom laserowym wyznaczają najkrótszą trasę pomiędzy regałami i przemieszczają się dalej, do kolejnych pracowników.

 Zastosowaliśmy w tym projekcie cały szereg innowacyjnych rozwiązań, w tym nowoczesne roboty asystujące Locus Robotics, ale także linie automatyczne czy zautomatyzowane regały. Dzięki temu klienci Ikei zyskali dodatkowe 2,5 godziny na złożenie zamówienia z dostawą kolejnego dnia i mogą szybciej otrzymać swoje przesyłki – mówi Guilhem Vicaire, Central Europe Business Solutions Director, FM Logistic.

Dzięki połączeniu kilku zautomatyzowanych technologii w tej chwili ok. 50 proc. zamówień jest pakowanych w pełni automatycznie. W efekcie wydajność kompletacji zamówień sięgnęła 225 proc., a wydajność ich pakowania – 175 proc.

 Technologie takie jak Packsize i wdrożone przez nas maszyny przycinające wysokość kartonów do wielkości produktów pomagają również ograniczyć zużycie papieru i wpływ na środowisko. W ten sposób automatyzacja wspiera nie tylko cele finansowe, ale także misję zrównoważonego łańcucha dostaw, która jest spójna zarówno ze strategią Ikei, jak i FM Logistic – mówi Guilhem Vicaire.

Magazyn operatora w podwarszawskich Wiskitkach pozwala obecnie na obsługę ponad 1 mln zamówień w pierwszym roku jego działalności. Jednak przestrzeń i rozwiązania zaprojektowane na potrzeby obsługi zamówień e-commerce dla Ikei zabezpieczają perspektywę wzrostu liczby paczek (nawet do 4 mln rocznie) na najbliższych kilka lat.

Pełny raport FM Logistic na temat automatyzacji znajduje się na stronie: https://www.fmlogistic.pl/blog/automatyzacja-magazynow-katalizator-wydajnosci-biznesu.

Oparte na sztucznej inteligencji systemy oceny obywateli mogą prowadzić do wielu nadużyć. Unijne prawo ma ich zakazać

– W przyszłości państwo będzie mogło dokonywać oceny wiarygodności obywatela z użyciem systemów sztucznej inteligencji, ale tylko w pewnym, bardzo ograniczonym zakresie. Jak będzie to wyglądało, zależy od tego, jak zostaną zaprojektowane i wdrożone przepisy na poziomie Unii Europejskiej – mówi Michał Nowakowski, prawnik z kancelarii Maruta Wachta. Jak zauważa, w Polsce nie ma w tej chwili przepisów, które w sposób precyzyjny regulowałyby zasady wykorzystywania systemów AI do oceny obywateli, więc ich prywatność chronią ogólne przepisy konstytucyjne i dotyczące praw człowieka. Tego typu systemy w rękach przestępców mogą być poważnym zagrożeniem. Jak to działa w praktyce, pokazuje przykład Chin.

Scoring społeczny – czyli wdrażany obecnie w Chinach tzw. system zaufania społecznego – to system monitorowania i oceniania zachowań obywateli pod kątem zgodności z prawem i zasadami współżycia społecznego.

– Przykładowo za działanie na rzecz partii rządzącej w Chinach dostajemy dodatkowe punkty, a w przypadku wykroczenia albo działania wbrew wartościom wyznawanym przez partię są punkty ujemne. W konsekwencji, jeżeli będziemy mieć określony poziom punktów, wyższy lub niższy, możemy uzyskać jakieś benefity albo w drugą stronę – mieć problem z dostępem do usług administracji czy uzyskaniem kredytu. W ten właśnie sposób ma działać scoring społeczny w Chinach, natomiast dzisiaj nie wiemy tak naprawdę, co za tym wszystkim stoi – mówi agencji Newseria Biznes Michał Nowakowski.

System opiera się na bazach danych, do których trafiają informacje m.in. z organów administracji publicznej, sądów, państwowych rejestrów, ale również z monitoringów miejskich czy aplikacji mobilnych.

– Scoring społeczny w Chinach ewoluuje, od kilkunastu lat są prowadzone różnego rodzaju prace, które zmierzają do tego, żeby wybrać optymalny model, oczywiście z punktu widzenia państwa, ale niekoniecznie obywateli czy przedsiębiorstw – podkreśla prawnik.

Chiński system zaufania społecznego odnosi się do niemal każdej dziedziny życia. Obywatele mają naliczane punkty ujemne m.in. za nieodpowiednie zachowanie, niszczenie mienia publicznego, opóźnienie w zapłacie podatków i składek na ubezpieczenie społeczne, wykroczenia drogowe i uczestnictwo w protestach, które nie zostały uznane przez władze za legalne. System wkracza nawet w sferę prywatną, ponieważ ujemne punkty można dostać np. za zaniedbywanie rodziny albo szerzenie nieprawdziwych informacji na chińskim komunikatorze WeChat. Pozytywnie punktowana jest za to np. praca społeczna, działania na rzecz partii rządzącej i wysokie lokaty w zawodach sportowych.

Wysoka punktacja jest źródłem nobilitacji i benefitów, do których zalicza się np. możliwość posłania dzieci do dobrych szkół. Natomiast obywatele z niską oceną muszą się liczyć z utrudnieniami w codziennym życiu, takimi jak np. problemy z otrzymaniem kredytu czy dostępem do usług. Co istotne, dostęp do chińskiego systemu zaufania społecznego mają nie tylko instytucje rządowe, ale i podmioty prywatne. To zaś budzi duże kontrowersje, ponieważ może prowadzić wprost do dyskryminacji obywateli na wielu płaszczyznach ich życia.

– Z punktu widzenia przeciętnego człowieka to jest ogromne naruszenie prywatności, ponieważ scoring społeczny jest też połączony z kwestią identyfikacji biometrycznej, w tym wykorzystania np. biometrii behawioralnej. Już dzisiaj w Chinach zainstalowana jest ogromna liczba kamer, które monitorują zachowania tamtejszych obywateli, dzięki czemu państwo jest w stanie kontrolować, dodawać albo odejmować im punkty – mówi Michał Nowakowski.

Oprócz zwykłych obywateli chińskim systemem scoringu objęci są też przedsiębiorcy, którzy mają odrębny system oceniania i naliczania dodatnich i ujemnych punktów. To zaś może stanowić wyzwanie i problem dla zagranicznych podmiotów, które planują ekspansję na tamtejszym rynku.

 W Chinach przedsiębiorstwa, które nie realizują określonych założeń, mogą mieć trudności np. z uzyskaniem dodatkowego finansowania czy w ogóle z wejściem na rynek. Z punktu widzenia państwa jest to idealny sposób na to, żeby trzymać w ryzach tych niepokornych – mówi prawnik z kancelarii Maruta Wachta.

Jak wskazuje, takie profilowanie obywateli i firm wspiera coraz większa skuteczność systemów sztucznej inteligencji i uczenia maszynowego, które mogą posłużyć do identyfikacji biometrycznej i behawioralnej.

– Sztuczna inteligencja w rękach państwa może być ogromnym zagrożeniem. Wszystko zależy od tego, jak państwo będzie chciało ją wykorzystać – mówi Michał Nowakowski. – Do tego, żeby ocenić, czy w Polsce są albo będą wykorzystywane tego typu systemy, potrzebujemy określonych rozwiązań prawnych, które pozwolą nam jako obywatelom na uzyskanie informacji na ten temat. Oczywiście możemy robić to w ramach już istniejących pytań, które zadajemy instytucjom państwowym, natomiast nie zawsze uzyskamy określoną odpowiedź. Ważne jest też w tym kontekście to, że niektóre organy czy instytucje zaczynają już wykorzystywać tego typu systemy.

Ekspert zauważa, że w Polsce nie obowiązują w tej chwili przepisy, które w sposób precyzyjny regulowałyby zasady wykorzystywania systemów sztucznej inteligencji. Prywatność obywateli przed stosowaniem tego typu praktyk chronią art. 32. i 33 Konstytucji RP oraz art. 20 do 26 Karty praw podstawowych, które traktują o równości i zakazie dyskryminacji.

– Państwo, bazując na istniejących przepisach zarówno o ochronie danych osobowych, jak i Konstytucji, zasadniczo nie powinno wykorzystywać wrażliwych informacji do przyznawania albo odbierania świadczeń. Natomiast wprost takiego zakazu w tej chwili nie mamy – wyjaśnia prawnik. – To ma się zmienić z wejściem w życie unijnego rozporządzenia w sprawie sztucznej inteligencji, które w art. 5 ma wprost zakazywać stosowania scoringu społecznego, czyli dokonywania oceny wiarygodności obywatela pod kątem pewnych cech wrażliwych, np. tego, z jaką partią sympatyzuje albo jaką ma orientację seksualną. To ma być zakazane, ale oczywiście te przepisy jeszcze się tworzą i ich ostateczny kształt nie jest jasny.

Unijny Akt o sztucznej inteligencji (Artificial Intelligence Act), który ma wdrożyć bardziej precyzyjne regulacje dotyczące AI, w aktualnym kształcie zakazuje profilowania obywateli. Prace nad dokumentem, który został opublikowany przez Komisję Europejską w kwietniu 2021 roku, trwają. Zdaniem eksperta nowej regulacji, jeśli zostanie przyjęta w takim kształcie, będzie towarzyszyć szereg wątpliwości, chociażby dotyczących tego, które istniejące i stosowane systemy zostaną zaliczone do tej kategorii i co wówczas z nimi zrobić. Innym ważnym wyzwaniem będzie też kwestia ochrony prywatności i danych osobowych. Co istotne, jest to pierwsza na świecie próba kompleksowego uregulowania prawnego systemów AI i ich zastosowań, która może w przyszłości wywrzeć wpływ na ich rozwój i ustawodawstwo także w innych krajach, poza Unią Europejską.

– Myślę, że w przyszłości państwo będzie mogło dokonywać oceny wiarygodności obywatela z użyciem systemów sztucznej inteligencji, ale tylko w pewnym, bardzo ograniczonym zakresie. Jak będzie to wyglądało, zależy od tego, jak zostaną zaprojektowane i wdrożone przepisy na poziomie Unii Europejskiej. Natomiast trzeba też pamiętać o tym, że niezwykle istotna w tym kontekście jest też kwestia pewnej przejrzystości, transparentności państwa względem obywatela – mówi Michał Nowakowski.

Kryzys energetyczny może skłonić Polaków do rozwiązań smart. Specjalne systemy pozwolą zarządzać zużyciem prądu i ogrzewaniem

Rosnące ceny energii sprawiają, że właściciele i zarządcy mieszkań, biur czy powierzchni magazynowych szukają oszczędności. Pomagają w tym rozwiązania automatyzujące zarządzanie zużyciem energii. Z poziomu smartfona można m.in. dostosowywać temperaturę w pomieszczeniach, włączać i wyłączać oświetlenie, a także obsługiwać automatyczne karnisze. Tego typu rozwiązania pozwalają wypracować redukcję zużycia energii nawet o połowę.

– Stosujemy system zintegrowany z mieszkaniem, gdzie sterujemy odpowiednimi siłownikami regulującymi zawory ogrzewania oraz elementami związanymi z pomiarem energii i automatycznym przełączaniem urządzeń elektrycznych. Te rozwiązania powodują, że klient wychodząc ze swojego mieszkania, wyłącza niepotrzebne urządzenia, zmniejsza ogrzewanie do trybu ekonomicznego, dzięki czemu zużycie energii automatycznie spada – wyjaśnia w rozmowie z agencją Newseria Innowacje Robert Orlewski, prezes zarządu Appartme.

Systemy takie umożliwiają zarządzanie z poziomu aplikacji mobilnej podstawowymi funkcjami mieszkania za pomocą kilku przycisków. W ten sposób można wyłączyć oświetlenie w całym mieszkaniu po wyjściu domowników, dzięki czemu można zaoszczędzić do 5 proc. kosztów energii elektrycznej. System wyłączy też urządzenia pracujące w trybie czuwania, podpięte ładowarki i zasilacze. Ochroni także przed ewentualnymi skutkami pozostawienia włączonego żelazka czy prostownicy. Istnieje też możliwość zamknięcia zaworów wody, co zabezpiecza mieszkanie przed zalaniem. Aplikacja umożliwia także regulowanie ogrzewania – włączenie trybu eco powoduje, że po wyjściu domowników temperatura w mieszkaniu obniży się do poziomu wcześniej ustawionego w systemie. Dzięki optymalizacji zużycia energii cieplnej można ograniczyć związane z nią koszty, ale też uniknąć przegrzania lub wychłodzenia mieszkania. Z kolei stały monitoring zużycia prądu umożliwia użytkownikom zrozumienie, gdzie jest miejsce na poprawę i nowe nawyki ekologiczne, które urządzenia w domu są najbardziej „prądożerne”, a więc także kosztowne w użytkowaniu.

Choć w Polsce dopiero trend związany z instalacjami smart home dopiero zaczyna się rozwijać, to notowane jest coraz większe zainteresowanie nimi. Na napędzanie tego procesu wpływ mają niewątpliwie rosnące ceny energii. Jak wynika z danych przytaczanych przez Appartme, na tzw. cele bytowe, czyli oświetlenie, ogrzewanie lub klimatyzowanie lokali, podgrzewanie wody i używanie sprzętu AGD i RTV, potrzeba więcej energii niż na cały przemysł. Przekonuje to właścicieli i użytkowników mieszkań czy przestrzeni biurowej do inwestowania w rozwiązania ograniczające jej zużycie.

– W ostatnim czasie wzrosty cen jednostkowych energii elektrycznej i energii grzewczej są w okolicach 70 proc. nawet dla użytkownika końcowego. I to powoduje, że zarówno deweloperzy mieszkaniowi, jak i systemy PRS, czyli najmu instytucjonalnego, coraz bardziej są zainteresowani zintegrowanymi systemami, które pozwalają efektywnie obniżać koszty użytkowania mieszkań. W raportach z naszych badań wynika, że uzyskujemy nawet 30–50-proc. oszczędności, szczególnie na energii cieplnej, co jest akurat dość dobrym prognostykiem w obecnej sytuacji energetycznej – podkreśla Robert Orlewski.

Według danych Eurostatu przytaczanych przez spółkę Polacy wydają na ogrzewanie średnio 10 proc. swoich budżetów domowych. Symulacja przeprowadzona na zlecenie Appartme w warunkach laboratoryjnych oparta na numerycznych modelach energetycznych wykazała, że inteligentne systemy automatyzujące zarządzanie zużyciem energii w domach pozwalają poczynić oszczędności w wysokości: do 6,4 proc. energii elektrycznej i do 23,5 proc. energii cieplnej.

Badanie empiryczne na jednej z krakowskich nowych inwestycji mieszkaniowych wskazało z kolei, że oszczędności w tym drugim obszarze mogą być nawet dwukrotnie większe. W 80 proc. mieszkań wyposażonych w systemy zużycie na cele grzewcze wyniosło poniżej 100 kWh na metr kwadratowy powierzchni. Taki wynik wypracowało zaledwie 40 proc. mieszkań niewyposażonych w takie rozwiązanie.

– Polskie mieszkania dzisiaj nie są jeszcze tak mocno eksplorowane tego typu technologiami, my jesteśmy pionierem tych rozwiązań na pierwotnym rynku mieszkaniowym – mówi prezes Appartme. – Natomiast widzimy, że ten rynek bardzo szybko zaczyna rosnąć, szczególnie teraz w dobie kryzysu, kiedy są poszukiwane rozwiązania celujące w efektywność energetyczną, a dodatkowo integrujące inne rozwiązania, np. systemy zarządcze, odczyty mediów, możliwości sprawdzenia, ile zużyłem ogrzewania, wody, energii elektrycznej.

Jak wynika z raportu „Innowacyjne miasta – życie, praca i mieszkanie jutra”, opracowanego przez ThinkCo, w Polsce przychody rynku rozwiązań związanych z automatyzacją mieszkań mają się podwoić do 2026 roku i osiągnąć ponad 720 mln dol.

– Średnio buduje się u nas kilkadziesiąt tysięcy mieszkań, z czego na ten moment mieszkań wyposażonych w taki system jest dopiero kilka procent, może w porywach do kilkunastu. W związku ze wzrostem kosztów energii ta tendencja będzie znacząco rosła, więc mamy potencjał na pewno kilkudziesięciu tysięcy mieszkań rocznie, które można eksplorować w zakresie takich optymalizacji – wskazuje ekspert.

Potrzeby związane z optymalizacją nie ograniczają się jednak tylko do mieszkań. W przypadku biurowców inteligentne rozwiązania koncentrują się na oszczędnym gospodarowaniu zasobami oraz podwyższaniu jakości środowiska pracy. Aktywnym odbiorcą nowoczesnych technologii jest też logistyka i magazyny. Według LogisticsIQ globalny rynek automatyzacji magazynów ma rosnąć średnio o 15 proc. rocznie, a jego wartość osiągnie w 2027 roku 41 mld dol.

Od 21 lutego małe i średnie firmy mogą się ubiegać o wsparcie badań i innowacji. Do wykorzystania w pierwszym naborze będzie prawie 4,5 mld zł z Funduszy Europejskich

0

Rusza pierwszy nabór w ramach programu Fundusze Europejskie dla Nowoczesnej Gospodarki na lata 2021–2027 (FENG). Od 21 lutego mikro-, małe i średnie przedsiębiorstwa mogą składać wnioski o dofinansowanie ze Ścieżki SMART. W pierwszym naborze PARP rozdysponuje blisko 4,5 mld zł, które beneficjenci będą mogli przeznaczyć na rozwój działań badawczych i innowacyjnych. Celem konkursu jest wzmocnienie zdolności badawczych i innowacyjnych przedsiębiorstw poprzez realizację prac B+R, wdrożenie innowacji, a także działań skupiających się m.in. na gospodarce niskoemisyjnej, zmianach klimatu oraz gospodarce o obiegu zamkniętym.

– Fundusze Europejskie dla Nowoczesnej Gospodarki to 7,9 mld euro, które przyczynią się do wsparcia i rozwoju polskiej gospodarki. Pieniądze z tego programu sfinansują badania i innowacje oraz wykorzystywanie zaawansowanych technologii – mówi Grzegorz Puda, minister funduszy i polityki regionalnej. – Przeznaczymy te pieniądze na wzrost konkurencyjności małych i średnich przedsiębiorstw, rozwinięcie umiejętności na rzecz inteligentnej specjalizacji, transformację przemysłową i przedsiębiorczość, a także na transformację gospodarki w kierunku Przemysłu 4.0. To oznacza, że przez najbliższe lata będziemy finansować projekty badawczo-rozwojowe i wspierać współpracę nauki, biznesu, instytucji i organizacji tworzących środowisko, które sprzyjają innowacyjności i tworzą system wsparcia dla rozwoju nowoczesnej gospodarki.

– W ramach Funduszy Europejskich dla Nowoczesnej Gospodarki uruchamiamy Ścieżkę SMART – program wsparcia na badania i wdrożenie innowacyjnych badań – mówi agencji informacyjnej Newseria Biznes Dariusz Budrowski, prezes Polskiej Agencji Rozwoju Przedsiębiorczości.

Ścieżka SMART skierowana jest do sektora MŚP, dużych przedsiębiorstw oraz konsorcjów naukowo-przemysłowych (organizacje i instytuty badawcze, organizacje pozarządowe, uczelnie i inne podmioty systemu szkolnictwa wyższego i nauki). PARP jest odpowiedzialna za realizację pierwszego naboru skierowanego do mikro-, małych i średnich firm. Ścieżka SMART pozwoli na przekazanie środków na realizację projektów w wysokości 10,67 mld zł, z czego PARP rozdysponuje 6,67 mld zł.

– W ramach Ścieżki SMART od 21 lutego uruchamiamy nabór wniosków o dofinansowanie. Łączna pula środków, które chcemy przeznaczyć w ramach ścieżki SMART na realizację projektów, to 2,4 mld euro – informuje prezes PARP. – Pierwszy nabór, który kończy się 12 kwietnia, to 1 mld euro przeznaczony dla mikro-, małych i średnich firm działających na terenie Polski, które skorzystają ze wsparcia i złożą wniosek obejmujący minimum jeden obligatoryjny moduł B+R lub wdrożenie innowacji.

Ścieżka SMART jest realizowana w sposób modułowy. Przedsiębiorca z sektora MŚP wybiera jeden z dwóch modułów obowiązkowych (prace badawczo-rozwojowe lub wdrożenie innowacji) oraz dowolną liczbę modułów fakultatywnych, których ma do wyboru pięć: cyfryzacja, zazielenienie przedsiębiorstw, internacjonalizacja, rozwój kompetencji i infrastruktura B+R.

 To moduły, w ramach których przedsiębiorca będzie mógł zrealizować swój pomysł biznesowy i rozwijać swoją firmę tak, jak tego potrzebuje – podkreśla Dariusz Budrowski.

W module obligatoryjnym B+R wnioskodawca może uzyskać finansowanie na wszystkie elementy procesu badawczego – badania przemysłowe, prace rozwojowe (w tym stworzenie prototypu oraz testowanie go) oraz zaangażowanie przyszłych użytkowników. Aby moduł mógł być objęty wsparciem, przedsiębiorca musi zaplanować przynajmniej prace rozwojowe. Efektem zaplanowanych prac B+R powinno być opracowanie możliwego do wdrożenia w działalności gospodarczej innowacyjnego rozwiązania, tj.: nowego albo ulepszonego wyrobu lub usługi (innowacji produktowej) lub nowego albo ulepszonego procesu biznesowego dotyczącego funkcji działalności przedsiębiorstwa w zakresie produkcji wyrobów lub usług (innowacji w procesie biznesowym).

Drugi moduł obligatoryjny, który przedsiębiorca może wybrać, to wdrożenie innowacji. Obejmuje on dofinansowanie wdrożenia w przedsiębiorstwie wyników prac B+R posiadanych przez wnioskodawcę lub będących efektem realizacji modułu B+R. Wyniki prac B+R muszą prowadzić do powstania innowacji produktowej lub procesowej co najmniej na poziomie krajowym. Wśród kosztów objętych wsparciem znajdują się m.in.: zakup lub leasing gruntów oraz nieruchomości zabudowanych, zakup lub leasing środków trwałych innych niż nieruchomości, nabycie robót i materiałów budowlanych czy zakup wartości niematerialnych i prawnych.

 W zależności od potrzeb przedsiębiorca będzie miał możliwość sfinansowania zakupu lub remontu nieruchomości, zakupu maszyn, urządzeń, ale także zatrudnienia personelu do przeprowadzenia badań, które są niezbędne do wypracowania innowacyjnych rozwiązań – wylicza prezes PARP. – To bardzo istotne, że wszystkie moduły, które wpływają w tym konkursie, będą miały możliwość zrealizowania kompleksowego wsparcia dla przedsiębiorcy. Przedsiębiorca sam będzie decydował, jaki rodzaj wsparcia chce uzyskać i co chciałby uzyskać jako finalny efekt tego przedsięwzięcia.