Strona główna Blog Strona 95

W ciągu kilku tygodni ruszy program dotacji na budowę ładowarek do aut elektrycznych. Preferowane będą stacje zlokalizowane poza dużymi miastami i w domach

0

W sumie 800 mln zł ma trafić do firm, które zainwestują w budowę stacji ładowania dla samochodów elektrycznych. To założenia nowego programu, który Narodowy Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej zamierza uruchomić w ciągu kilku tygodni. – Preferowane będą stacje szybkiego ładowania, poza terenami zurbanizowanymi i wielkomiejskimi – podkreśla Artur Lorkowski, zastępca prezesa NFOŚiGW. Będzie to kolejna – po dotacjach na zakup elektryków dla osób fizycznych – forma wsparcia elektromobilności w Polsce. Do programu „Mój elektryk” wkrótce dołączą także firmy.

Dofinansowanie inwestycji w infrastrukturę ładowania dla aut elektrycznych ma upowszechnić zeroemisyjny transport i wyeliminować emisję hałasu oraz szkodliwych pyłów, szczególnie w miastach. Dodatkowo transformacja systemu energetycznego sprawi według założeń rządu, że prąd, który będzie trafiał do pojazdów elektrycznych, stanie się coraz bardziej „zielony”.

– Program wsparcia dla budowy ładowarek chcemy uruchomić w ciągu najbliższych tygodni, po zakończeniu uzgodnień z Komisją Europejską co do warunków udzielania pomocy publicznej. Do przedsiębiorców, którzy chcą zainwestować w budowę stacji ładowania, trafi 800 mln zł. Jest to program priorytetowy, ponieważ sieć szybkich stacji ładowania to punkt wyjścia do upowszechniania elektromobilności w Polsce, szczególnie poza terenami zurbanizowanymi i wielkomiejskimi – zauważa w rozmowie z agencją Newseria Biznes Artur Lorkowski.

Jak wynika z Licznika Elektromobilności, uruchomionego przez PZPM oraz PSPA, pod koniec sierpnia w Polsce funkcjonowały 1253 ogólnodostępne stacje ładowania pojazdów elektrycznych (2384 punkty). 33 proc. z nich stanowiły szybkie stacje ładowania prądem stałym (DC), a 67 proc. wolne ładowarki prądu przemiennego (AC) o mocy mniejszej lub równej 22 kW. W sierpniu uruchomiono 29 nowych, ogólnodostępnych stacji ładowania (65 punktów).

 Szansę na uzyskanie dotacji będą mieli także inwestorzy indywidualni, którzy stację ładowania sprzężoną z panelami fotowoltaicznymi zamontują we własnym domu. Dotacje będą dostępne w ramach rozszerzonego programu „Mój prąd” – dodaje zastępca prezesa zarządu NFOŚiGW.

Wsparcie dla budowy infrastruktury będzie kolejnym programem funduszu, który ma promować elektromobilność w Polsce. 12 lipca ruszył nabór wniosków w ramach programu „Mój elektryk”, który przewiduje dopłaty dla osób fizycznych do zakupu fabrycznie nowych pojazdów zeroemisyjnych kategorii M1, których koszt nabycia nie przekracza 225 tys. zł.

Dofinansowanie wynosi 18 750 zł, a dla osób, które posiadają Kartę Dużej Rodziny – nawet 27 tys. zł. W ten sposób poza efektem ekologicznym NFOŚiGW chce uzyskać także efekt społeczny – upowszechnienie pojazdów elektrycznych w rodzinach wielodzietnych. W ich przypadku nie obowiązuje także limit ceny pojazdu. Pozostali adresaci programu mogą liczyć na dofinansowania, których poziom będzie zależał od kategorii pojazdu oraz średniorocznego przebiegu. Mogą się przy tym ubiegać o dofinansowanie do zakupu więcej niż jednego auta. Budżet naboru dla osób fizycznych wynosi do 100 mln zł.

– W ciągu ostatniego miesiąca fundusz sfinansował powyżej 600 pojazdów – mówi Artur Lorkowski.

NFOŚiGW oczekuje skokowego wzrostu zainteresowania programem po uruchomieniu dopłat do zakupu i leasingu dla klientów instytucjonalnych. 8 września podczas Forum Ekonomicznego w Karpaczu podpisano umowę z pierwszym bankiem, który będzie uczestniczył w projekcie (Bankiem Ochrony Środowiska) w sprawie dystrybucji dopłat do leasingu takich aut. NFOŚiGW udostępni bankom środki finansowe, które następnie będą przekazywane korzystającym z leasingu, przede wszystkim firmom, na dopłaty do opłat ustalonych w umowach leasingowych. Banki będą zobowiązane do podjęcia współpracy z każdą firmą leasingową, która zgłosi takie zainteresowanie na każdym etapie wdrażania programu „Mój elektryk”.

Segment klientów instytucjonalnych odpowiada dziś za 70–80 proc. sprzedaży nowych samochodów, a większość zakupów jest finansowana poprzez leasing. Wiele jednak zależy od producentów i importerów samochodów, bo dziś główną barierą zakupową w sektorze motoryzacji pozostaje dostępność aut na rynku.

– Przedsiębiorcy mogą uzyskać wsparcie na podobnym poziomie – 18 750 zł dla tych przedsiębiorców, którzy nie zadeklarują podwyższonego przebiegu, a tych, którzy zadeklarują podwyższony przebieg, będziemy wspierali kwotą 27 tys. zł. Jeżeli chodzi o samochody dostawcze, kwoty te będą odpowiednio wynosiły 50 tys. lub 70 tys. zł – zastępca prezesa NFOŚiGW.

Całkowity budżet „Mojego elektryka” to 500 mln zł. Realizację programu przewidziano na lata 2021–2026, a nabory wniosków będą prowadzone do 30 września 2025 roku lub do wyczerpania środków.

Trzecim programem wspierającym elektromobilność w Polsce jest Zielony Transport Publiczny, w ramach którego to samorządy mogą się starać o dotacje na zakup autobusów zeroemisyjnych, elektrycznych i wodorowych.

– Finalizujemy negocjacje z ponad 30 miastami, dla których przygotowaliśmy dotacje. Jednocześnie z początkiem września ruszył nowy nabór, na który przeznaczyliśmy ponad 1 mld zł. Zachęcamy samorządy, aby wymieniały swoją flotę, zarówno duże miasta wojewódzkie, jak i średnie miasta powiatowe – podkreśla Artur Lorkowski.

Samorządy mogą się ubiegać o dofinansowanie od 20 do 80 proc. na zakup lub leasing pojazdów i szkolenie kierowców oraz do 25 proc. wsparcia na rozwój infrastruktury ładowania na własne potrzeby – budowę nowych lub modernizację istniejących stacji ładowania. Wysokość dofinansowania jest uzależniona m.in. od liczby mieszkańców oraz rodzaju organizowanego transportu publicznego. Nabór wniosków jest prowadzony w trybie konkursowym do 20 grudnia 2021 roku.

– Przyjęliśmy założenie, aby do 2030 roku wszystkie autobusy jeżdżące w miastach były zeroemisyjne. To oznacza, że musimy wymieniać 10 proc. floty rocznie i temu będą służyły środki finansowe z funduszu, Krajowego Planu Odbudowy, ale również środki z nowej perspektywy unijnej, z Programu FEnIKS [Programu Fundusze Europejskie na Infrastrukturę, Klimat, Środowisko – red.] – wyjaśnia zastępca prezesa Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej.

innowacje.newseria.pl

Eksperci mówią ozdrowieńcom, na jakie objawy zwracać uwagę, i jak reagować

Fot. Adobe Stock

Długotrwałe objawy post-COVID dotyczą zwykle układu oddechowego i krwionośnego, a powodem do niepokoju mogą być zbyt wysokie i zbyt niskie wartości parametrów – zauważają eksperci medyczni z inicjatywy Nauka przeciw Pandemii. W krótkim poradniku tłumaczą ozdrowieńcom, na co, kiedy i jak reagować.

Naukowcy z inicjatywy Nauka przeciw Pandemii zauważają, że niektórzy ozdrowieńcy – już po przejściu COVID-19 – skarżą się na różne niepokojące objawy i zastanawiają, czy infekcja wirusem SARS-CoV-2 spowodowała poważne zmiany w ich organizmach. W krótkim poradniku dla ozdrowieńców podpowiadają oni, na co warto zwrócić uwagę oraz kiedy i w jaki sposób zareagować, by zadbać o zdrowie.

Przede wszystkim przestrzegają przed podejmowaniem decyzji o przyjmowaniu leków na własną rękę bez konsultacji z lekarzem czy farmaceutą. Takie działanie może się okazać bardzo szkodliwe – uczulają naukowcy.

Warto też regularnie badać tętno, ciśnienie tętnicze i częstotliwość oddechów – sugerują.

Eksperci medyczni z Inicjatywy przeciw Pandemii zwracają uwagę, że długotrwałe objawy post-COVID zazwyczaj dotyczą układu oddechowego i krwionośnego, a zarówno zbyt wysokie, jak i zbyt niskie wartości mierzonych parametrów mogą być powodem do niepokoju. Prawidłowe ciśnienie skurczowe powinno wynosić 120-129 mmHg, a rozkurczowe 80-84 mmHg. Prawidłowe tętno w spoczynku to 60-75 uderzeń serca na minutę. Częstość oddechów w spoczynku u dorosłego człowieka powinna wynosić 12-17 oddechów na minutę. Jeżeli pomiary tych parametrów wykazują znaczne odchylenie od normy, należy skontaktować się z lekarzem.

Przewlekły ból w klatce piersiowej może być następstwem przechorowania COVID-19. Taki ból może wynikać z problemów funkcjonowania serca lub płuc. W razie jego wystąpienia, należy się skonsultować z lekarzem rodzinnym. Lekarze zalecają także skorzystanie z porady pulmonologa i/lub kardiologa, ponieważ może być potrzebne przeprowadzenie dodatkowych badań diagnostycznych, w tym prześwietlenia lub tomografii klatki piersiowej.

Nauka przeciw Pandemii
Nauka przeciw Pandemii

W kontekście przechorowania COVID-19 należy zwracać uwagę na bóle głowy. „Ból głowy jest objawem bardzo nieswoistym – co oznacza, że może być powodowany przez wiele różnych czynników. Jeżeli pojawił się w okresie po przechorowaniu COVID-19, przede wszystkim dbaj o higieniczny styl życia, prawidłowy sen i nawodnienie. Kontroluj także ciśnienie tętnicze. Przy braku poprawy skontaktuj się ze swoim lekarzem” – piszą eksperci medyczni w poradniku.

Jak dodają, niektórzy ozdrowieńcy skarżą się na tzw. mgłę mózgową. W związku z tym należy zadbać o dietę, pić dużo płynów, unikać alkoholu, dbać o higienę snu. Angażować się w działania społeczne i nowe czynności poznawcze: słuchanie muzyki, gry pamięciowe. Jeżeli objawy utrzymują się przez dłuższy czas, należy się skontaktować z neurologiem.

Problemy ze snem są jedynymi z najczęściej zgłaszanych problemów przez ozdrowieńców. Dotyczą zarówno trudności z zasypianiem, jak i częstych wybudzeń nocnych. U wielu osób problemy te utrzymują się nawet do 6 miesięcy. Ich obecność należy poddać konsultacji z lekarzem rodzinnym. Pomocna może być również konsultacja neurologiczna lub psychiatryczna.

Część pacjentów, zwłaszcza po cięższym przebiegu COVID-19, skarży się na podwyższony poziom lęku i cierpi na stany depresyjne. W razie wystąpienia podobnego problemu, należy skontaktować się z psychologiem i/lub psychiatrą – zalecają naukowcy z Nauki przeciw Pandemii.

Może się też pojawić wysypka lub inne zmiany skórne i wypadanie włosów. W przypadku zaobserwowania tych objawów, należy się zgłosić do dermatologa, który oceni ich podłoże.

Naukowcy zachęcają do wykonania podstawowych badań laboratoryjnych. Należą do nich m.in. morfologia krwi, gospodarka lipidowa (całkowity cholesterol, HDL, LDL, trójglicerydy), poziom glukozy, d-dimerów, kreatyniny, białka C-reaktywnego (CRP), enzymów wątrobowych (AST, ALT, GGT) i witaminy D. W przypadku wyników odbiegających od normy, należy się skontaktować z lekarzem rodzinnym.

We wszystkich chorobach przewlekłych oraz w trakcie rekonwalescencji istotne są tzw. czynniki behawioralne – podkreślają eksperci medyczni. I omawiają cztery najważniejsze.

Pierwszy to odpowiednia dieta. Sposób żywienia ma istotny wpływ na zdrowie, dlatego warto wprowadzić zdrowe nawyki. Ograniczenie spożycia słodyczy, w tym wysoko słodzonych napojów, eliminacja produktów typu fast-food oraz ograniczenie ilości przyjmowanych tłuszczów zwierzęcych to podstawa. Według autorów poradnika należy spożywać minimum 0,5 kg warzyw i owoców każdego dnia, a dieta ma być możliwie różnorodna.

Drugi ważny czynnik to ograniczenie konsumpcji alkoholu. Nadmiarowe spożywanie alkoholu ma negatywny wpływ na rekonwalescencję po różnych chorobach. Po przechorowaniu COVID-19, w razie złego samopoczucia, trzeba całkowicie wyeliminować konsumpcję alkoholu.

Kolejny to rzucenie palenia. Palenie szkodzi zdrowiu, a palenie po przechorowaniu COVID-19 może je jedynie pogarszać i to w znaczącym stopniu. „Wykorzystaj czas rekonwalescencji, by rzucić palenie i zadbać o swoje zdrowie” – apelują naukowcy.

Zalecana jest też regularna aktywność fizyczna. Regularne ćwiczenia działają stymulująco na układ krążenia, układ oddechowy i poprawiają funkcjonowanie układu odpornościowego. „Postaraj się ćwiczyć na świeżym powietrzu, ale nie rezygnuj z ćwiczeń także w domu, wykonując w seriach przysiady, +brzuszki+ i temu podobne. Pamiętaj o rozgrzewce, a jeśli nie jesteś przyzwyczajony do uprawiania sportu, zacznij od ćwiczeń o niskiej intensywności” – piszą naukowcy z inicjatywy Nauka przeciw Pandemii.

Radę programową tego projektu tworzy grono ekspertów z różnych dziedzin: chorób zakaźnych, wakcynologii, wirusologii, chemii i biochemii, zdrowia publicznego i medycyny rodzinnej. Są to: dr n. farm. Leszek Borkowski, prof. Marcin Drąg, prof. Andrzej M. Fal, prof. Robert Flisiak, prof. Jacek Jemielity, dr Jacek Krajewski, dr hab. n. med. Agnieszka Mastalerz-Migas, prof. Andrzej Matyja, prof. Krzysztof Pyrć, dr hab. n. med. Piotr Rzymski, dr n. med. Michał Sutkowski, prof. Krzysztof Simon, prof. Jacek Wysocki, prof. Joanna Zajkowska. Serwis Nauka w Polsce – PAP jest patronem medialnym tej inicjatywy. 

PAP – Nauka w Polsce

COVID-19 okazał się dla biznesu impulsem do zmian na dobre. Największe przyspieszenie dotyczyło cyfryzacji

0

Pandemia okazała się stress testem dla biznesu na całym świecie. Z jednej strony zerwała globalne łańcuchy dostaw, wprowadziła ograniczenia w przepływie osób i towarów oraz wywołała ogólnoświatową recesję gospodarczą. Z drugiej strony zmieniła zachowania konsumentów i dotychczasowe modele pracy. Przedsiębiorstwa musiały uaktualniać swoje strategie biznesowe i błyskawicznie dostosowywać się do tych nowych wyzwań. Z badania Deloitte’a wynika, że prawie siedem na dziesięć globalnych firm w trakcie kryzysu znacząco przyspieszyło swoją transformację cyfrową. Części z nich te zmiany wyszły jednak na dobre. Ponad połowa firm przyznaje, że pandemia otworzyła przed nimi nowe możliwości.

– COVID ujawnił szereg obszarów, które są istotne w zarządzaniu firmą w okresie burzy, niepewności i rynkowych turbulencji. Przede wszystkim ujawnił to, jak ważna jest elastyczność związana z łańcuchem dostaw, komunikacją z klientami i procesami wewnętrznymi – mówi agencji Newseria Biznes Barbara Wiążewska, dyrektor generalna działu retail w bp Polska.

60 proc. światowych firm badanych przez Deloitte’a podkreśliło, że okres pandemii wymusił przeprojektowanie łańcuchów dostaw. Przyspieszył także znacząco procesy cyfryzacyjne – z tym stwierdzeniem zgodziło się 69 proc. respondentów (raport „Kryzys katalizatorem zmian: przyspieszenie transformacji”).

– COVID był ogromną, wielowymiarową lekcją. Na różnych etapach rozwoju epidemii zwracaliśmy uwagę na różne aspekty. W pierwszej kolejności byliśmy skoncentrowani na utrzymaniu ciągłości operacyjnej oraz zapewnieniu bezpieczeństwa pracowników i klientów. W drugim etapie COVID oznaczał zmianę modelu działania firmy i w tym zakresie znacznie przyspieszył szereg zmian, które były rozważane już wcześniej. Było to m.in. wprowadzenie zdalnego modelu pracy, ale też wdrożenie na szeroką skalę digitalizacji, cyfrowego obiegu dokumentów, oferty e-commerce, dostaw do domu – wymienia Barbara Wiążewska.

W czasie kolejnych lockdownów i powolnego odmrażania gospodarki przedsiębiorstwa ekspresowo digitalizowały swoje procesy i migrowały do kanałów online. Większość z nich podjęła w tym zakresie intensywne działania, skupiając się m.in. na wdrożeniu telepracy, przeniesieniu procesów wewnętrznych do online’u czy digitalizacji obsługi i sprzedaży – pokazał już wrześniowy raport „Trusted Economy w nowej rzeczywistości. Ograniczanie ryzyka związanego z szybką cyfryzacją” opracowany przez Deloitte’a, Obserwatorium.biz i Asseco Data Systems.

Z kolei z lutowego raportu Deloitte’a, opracowanego dla Vodafone’a („Digitalisation: An opportunity for Europe”), wynika, że ta przyspieszona przez pandemię COVID-19 digitalizacja jest ogromną szansą dla biznesu i gospodarki. Do 2027 roku może ona wygenerować dla gospodarki UE dodatkowy bilion euro, powodując wzrost PKB na mieszkańca krajów członkowskich w wysokości 7,2 proc.

– COVID wniósł kilka trwałych zmian dotyczących sposobu organizacji pracy i działalności firm. Z pewnością taką trwałą, dobrą zmianą jest cyfryzacja wielu procesów, wprowadzenie elektronicznego obiegu dokumentów, rozwój oferty związanej z e-commerce i dostawami do domu, ale i zmiana modelu pracy na zdalny bądź hybrydowy. Myślę, że niesie on wiele korzyści, zarówno dla firm, jak i dla pracowników – mówi dyrektor generalna działu retail w bp Polska.

Jak ocenia, w wielu przypadkach tym, co pomogło firmom wyjść obronną ręką z trudnej, covidowej sytuacji, było zaufanie do liderów i to, na ile odpowiedzialnie i przewidująco zareagowali oni na kryzys.

– Jak każda duża i nieprzewidywalna zmiana, która pojawia się w otoczeniu biznesowym, COVID ujawnił, jak ważną rolę pełnią liderzy – mówi Barbara Wiążewska. – To był trudny czas poczucia zagrożenia, niepewności i niepokoju, jaki towarzyszył pracownikom. Myślę, że to, jak zarządziliśmy tym jako liderzy, miało kluczowe znaczenie.

Rozwinięta kultura organizacyjna, efektywna komunikacja i wsparcie liderów będą miały kluczowe znaczenie również w modelu hybrydowym, który wdraża coraz więcej firm. Raport Cisco „Workforce of the Future” wskazuje, że większość pracowników czuje się komfortowo, pracując z domu, ale wielu z nich towarzyszą jednocześnie negatywne odczucia. Część z nich czuje się „porzucona” i wątpi, czy ich przełożeni im ufają. Mniej więcej połowa przyznaje, że czuje się niedoceniana. Niepokoją się także o dalsze możliwości rozwoju swojej kariery. Dlatego aż 81 proc. respondentów zwraca uwagę na to, że liderzy w ich organizacjach powinni poświęcać więcej uwagi na komunikację, szczególnie w tym okresie, gdy zespół nadal pozostaje rozproszony.

Eksperci oceniają, że rozpowszechnienie pracy zdalnej i hybrydowej będzie jednym z najważniejszych trwałych efektów pandemii. Z opublikowanej na początku tego roku analizy CBRE i Grafton Recruitment wynika, że 25 proc. pracowników chce w przyszłości pracować całkowicie w modelu zdalnym, a tylko co 10. opowiada się za pracą tylko w biurze. Większość, czyli 65 proc., po pandemii chce pracować w systemie mieszanym.

Źródło: innowacje.newseria.pl

Amerykanie i Dolnoślązacy szukają szczątków lotników, zaginionych w 1945 r.

0

Ludzkie szczątki oraz liczne fragmenty wraku amerykańskiego bombowca zestrzelonego nad Dolnym Śląskiem pod koniec II wojny światowej odkrył amerykańsko-polski zespół, pracujący w okolicach Jordanowa Śląskiego. Amerykańska agencja DPAA we współpracy z naukowcami i studentami Uniwersytetu Wrocławskiego bada jedną ze słabiej znanych kart wojennej historii regionu.

Pod koniec lipca w okolicach Jordanowa Śląskiego na Dolnym Śląsku rozpoczęły się poszukiwania zestrzelonego w marcu 1945 r. amerykańskiego bombowca B-17.

Na Dolnym Śląsku zaginęło wówczas siedmiu Amerykanów, których samolot bombowy wybuchł podczas misji wojskowej. Naukowcy pracują nad wystawą opowiadającą tę historię i pokazującą znalezione obiekty.

źródło: Uniwersytet Wrocławski
źródło: Uniwersytet Wrocławski

Poszukiwania – w imieniu amerykańskiej agencji rządowej DPAA w Departamencie Obrony Stanów Zjednoczonych – prowadzi firma Alta Archaeological Consulting LLC. Misją agencji jest odzyskanie amerykańskiego personelu wojskowego.

Prace badawcze zakończyły się na początku września. Na kolejny rok zapowiadana jest kontynuacja.

Podczas badań odkryto m.in. ludzkie szczątki oraz liczne fragmenty wraku poszukiwanego samolotu – informuje Uniwersytet Wrocławski.

źródło: Uniwersytet Wrocławski
źródło: Uniwersytet Wrocławski

Odkryte ludzkie szczątki przesłane zostaną do dalszych badań laboratoryjnych prowadzonych na terenie USA, natomiast pozyskane fragmenty zestrzelonego samolotu oraz jego wyposażenia zostaną zaprezentowane w 2022 r. na wystawie we wrocławskim Muzeum Archeologicznym.

„Obecnie wiemy o około 36 tysiącach Amerykanów zaginionych w Europie w trakcie II Wojny Światowej i innych wojen. DPAA współpracuje z państwami europejskimi w celu prowadzenia wspólnych dochodzeń” – mówi Alex De Georgey, kierownik terenowych prac poszukiwawczych z ramienia DPAA prowadzonych na terenie Dolnego Śląska.

źródło: Uniwersytet Wrocławski
źródło: Uniwersytet Wrocławski

Ze strony Uniwersytetu Wrocławskiego projekt koordynuje prof. Maciej Trzciński. W badaniach wzięli udział studenci i pracownicy uczelni, specjaliści m.in. z archeologii i archeologii sądowej. Studenci uczestniczyli w pracach archeologicznych, działaniach naprawczych i badaniach terenu. Międzywydziałowe studia podyplomowe z archeologii sądowej – pomiędzy Wydziałem Historycznym i Wydziałem Prawa – zostały powołane na Uniwersytecie Wrocławskim w 2012 r.

PAP – Nauka w Polsce