Strona główna Blog Strona 97

Skuteczność działań PR będzie można dokładniej monitorować. Pomogą w tym nowe rozwiązania oparte na autorskim algorytmie

0

Prognozy dla branży PR, niezależnie od przedstawianych scenariuszy, zakładają rosnącą rolę technologii i baz danych. Jak wynika z raportu agencji Publicon, rozwój cyfrowych narzędzi sprawi, że coraz więcej procesów będzie automatyzowanych, co pozwoli m.in. lepiej personalizować treści. Technologie usprawniają także weryfikację kampanii PR-owych w czasie rzeczywistym. – Podczas codziennego monitoringu widać podsumowanie skuteczności poszczególnych działań i można szybciej podjąć decyzję o wprowadzeniu zmian w komunikacji – wyjaśnia Sylwia Dobkowska, kierownik działu PR i marketingu IMM.

Kształtowanie wizerunku marki, firmy, instytucji lub osoby na podstawie wcześniej opracowanej strategii to podstawa dobrze prowadzonej komunikacji. Równie ważny jest systematyczny monitoring mediów, który dodatkowo – oparty na konkretnie wyznaczonych celach określonych w czasie – zwiększa szanse na osiąganie najlepszych wyników w obszarze PR-u.

– Monitorowanie efektów działań jest kluczowe, bo pozwala na bieżąco weryfikować naszą skuteczność i w zależności od wyników modyfikować strategię po to, aby osiągnąć pożądany cel. PR-owcy mierzą swoje efekty poprzez uzyskaną medialność, zainteresowanie odbiorców, a to wszystko finalnie sprowadza się do liczb: do liczby publikacji, zasięgu, czyli liczby potencjalnych kontaktów, do ekwiwalentu reklamowego wyrażonego w złotówkach czy do źródeł, czyli tytułów mediowych, w których z danym komunikatem chcemy zaistnieć – wyjaśnia w rozmowie z agencją Newseria Biznes Sylwia Dobkowska.

To kluczowe wskaźniki, które pozwala mierzyć monitoring mediów. Do swojej oferty IMM dodało kolejną funkcjonalność, która pozwala wyznaczać konkretne cele liczbowe w monitorowanych kategoriach – w liczbie publikacji z podziałem na typ mediów, wielkość dotarcia, wartość ekwiwalentu reklamowego (AVE) i pojawianie się w istotnych dla danej organizacji tytułach mediowych. 

– Specjaliści do spraw komunikacji codziennie pracują na celach. Są one jednym z głównych elementów wcześniej wypracowanej strategii danego projektu czy kampanii. Bez konkretnych założeń trudno jest też osiągnąć pożądane efekty. Cele po prostu pomagają nadać konkretny kierunek komunikacji i zbudować spójny wizerunek marki, osoby, firmy czy instytucji. Odbiorca, widząc jasny przekaz z naszej strony, jest nam w stanie szybciej zaufać, polecić nas i przede wszystkim zapamiętać. To wszystko jest dużym wsparciem w procesach sprzedaży – wyjaśnia ekspertka IMM.

To darmowe narzędzie, które zlicza wskaźniki w czasie rzeczywistym. Służy do tego specjalny algorytm. Jak podkreśla Sylwia Dobkowska, to pierwsze tego typu narzędzie zliczające mediowe KPI (key performance indicators) na rynku.

– Dane są prezentowane za pomocą specjalnych interaktywnych wykresów, które informują użytkownika, na jakim etapie w skali procentowej jest w danym momencie kampanii. Przy okazji codziennego monitoringu widzimy od razu podsumowanie naszej skuteczności danych działań i jesteśmy w stanie szybciej podjąć decyzję na temat ewentualnych koniecznych zmian w naszym planie komunikacji czy strategii – mówi.

Śledzenie wyników porównawczych, które prezentowane są w biuletynie w sposób automatyczny, pozwala dostosowywać komunikację do bieżącej sytuacji, a także do działań innych graczy na rynku.

– Takie same cele możemy wyznaczać również u konkurencji, jeśli ją monitorujemy, po to, aby na bieżąco porównywać wyniki i móc modyfikować swoją komunikację w taki sposób, aby stale budować przewagę wizerunkową w mediach – zaznacza ekspertka IMM.

Dzięki tego typu narzędziom praca PR-owców staje się także coraz bardziej wymierna. W kwietniu IMM wprowadził inny wskaźnik – indeks mocy – który pozwala zmierzyć w skali od 0 do 10 siłę, z jaką dany przekaz o marce, firmie lub zagadnieniu potencjalnie oddziałuje na odbiorcę. Z kolei kilka miesięcy wcześniej instytut jako jedyny wprowadził na rynek monitoringu mediów w Polsce darmową aplikację mobilną IMMapp, która pozwala zarządzać publikacjami nie tylko z portali internetowych, lecz także z social mediów, prasy, radia i telewizji.

Cyfrowe narzędzia zmieniają nie tylko monitorowanie skuteczności działań PR, lecz również samą pracę PR-owców. Jak wynika z raportu agencji Publicon, w kolejnych trzech dekadach automatyzacja branży będzie postępować, a jednym z głównych czynników oddziałujących na zmiany w tym sektorze będzie sztuczna inteligencja. Ponad 88 proc. badanych przedstawicieli polskiego PR-u wskazuje, że digitalizacja mediów i komunikacji to procesy nie do zatrzymania. W kolejnych latach analityka danych stanie się najbardziej pożądaną kompetencją na rynku, wyprzedzając m.in. kreatywność czy kompetencje miękkie.

źródło: innowacje.newseria.pl

Technologia blockchain może być wykorzystana w nowych paszportach czy w pełni cyfrowej walucie euro. Warunkiem jej użycia powinien być cel biznesowy

0

Blockchain jest często oceniany jako technologia zmieniająca świat. Rewolucjonizuje już świat finansów czy handel. Może być wykorzystany m.in. przy wprowadzaniu nowych paszportów, a Europejski Bank Centralny rozważa użycie go przy projektowaniu nowej, w pełni cyfrowej waluty euro. Jak wskazuje Anna Streżyńska, nie ma jednak potrzeby stosowania blockchainu jako zabezpieczenia każdej transakcji. – Ważny jest cel biznesowy, który chcemy osiągnąć. Musimy najpierw sprawdzić, czy ten sam cel można osiągnąć technologią tańszą, pewniejszą i bardziej klasyczną – ocenia była minister cyfryzacji.

– Blockchain mnie zawsze fascynował jako technologia zmierzająca do zabezpieczenia w pewności określonych obiektów. To mogą być bardzo różne informacje – dane podpięte pod łańcuch w blockchainie i ich bezpieczeństwo, ich nienaruszalność, ich niezmienność jest gwarantowana technologią. Ale musimy zawsze się zastanowić, gdzie nam na tym naprawdę zależy, kiedy to jest biznesowe must, czyli absolutna korzyść i absolutny przymus, żeby zastosować tak zabezpieczające technologie – wskazuje w rozmowie z agencją Newseria Innowacje Anna Streżyńska, była minister cyfryzacji, właściciel i wspólnik w MC2 Innovations.

Technologia blockchain wykracza już daleko poza kryptowaluty i bitcoin. Dzięki większej przejrzystości i uczciwości wpływa na różne sektory, jest już obecna m.in. w finansach, bankowości czy egzekwowaniu umów. Niedawno UE wybrała londyński start-up iov42 do pomocy w projektowaniu i opracowywaniu europejskich rozwiązań blockchain, a technologia ma zostać wykorzystana do ulepszenia usług transgranicznych. Pierwsza faza projektu skupi się na projektowaniu produktów, takich jak m.in. cyfrowe paszporty czy prawa własności intelektualnej. Europejski Bank Centralny ma też w planach wprowadzenie cyfrowego euro do 2025 roku, a jedną z technologii branych pod uwagę w tym zakresie jest właśnie blockchain.

– Zawsze bazowaliśmy na tzw. zaufanej trzeciej stronie, to był albo bank, albo organ państwa, albo inna trzecia strona zaufana przez strony zawierające kontrakt. Dlatego nie szukaliśmy rozwiązań technologicznych, bo nasze dane, pieniądze, informacje są w bezpiecznych rękach, w których nie ulegną zniekształceniu. Obecnie świat polega często na transakcjach masowych, gdzie po obu stronach są uczestnicy rynku masowego, darzący się niewielkim zaufaniem, i wiele transakcji próbuje się zabezpieczyć przed naruszeniem właśnie za pomocą technologii – zauważa była minister cyfryzacji.

Zastosowań technologii blockchain jest coraz więcej. W sierpniu Australian Border Force (ABF) zakończyło próbę testowania interoperacyjności swojego systemu weryfikacji opartego na blockchainie ze swoim singapurskim odpowiednikiem. Ma to uprościć i usprawnić handel transgraniczny między tymi dwoma krajami. Ostatnio z kolei Departament Finansów miasta Nowy Jork poinformował, że zbada możliwość zastosowania technologii blockchain do ewidencji gruntów w mieście. Niedawno Till Lindemann, wokalista niemieckiego zespołu Rammstein, oferował swoim fanom możliwość zjedzenia z nim obiadu w ramach pakietu NFT (token non-fungible) o wartości 100 tys. euro.

Już wkrótce może też powstać portal społecznościowy, gdzie dane użytkowników będzie zabezpieczać właśnie blockchain.

– W tej chwili prace w tej technologii skupiają się na poprawieniu jej cech, parametrów, takich jak wydajność, jak szybkość, a nie na odkrywaniu jakichś zupełnie nowych możliwości. Ona się aplikuje praktycznie do każdej dziedziny życia, przykładem chociażby może być nasz cyfrowy paszport pojazdu, który jest najbardziej naturalnym zastosowaniem tej technologii, ale nie w każdej dziedzinie życia i nie w każdym zastosowaniu jest ona niezbędna – przekonuje Anna Streżyńska.

Ze względu na zaszyfrowany, rozproszony charakter technologii przetworzenie transakcji blockchain może zająć znacznie więcej czasu niż tradycyjne systemy płatności. O ile technologia sprawdzi się tam, gdzie bezpieczeństwo i poufność danych to podstawa, o tyle niekoniecznie powinna zastępować te dotychczas stosowane w mniej podatnych na ataki sektorach.

– Ważny jest cel biznesowy, który chcemy osiągnąć. Najpierw musimy go dobrze rozumieć, a potem się zastanowić, czy tej konkretnie technologii do tego potrzebujemy, bo być może uda się osiągnąć ten sam cel technologią tańszą, pewniejszą i bardziej klasyczną – podkreśla była minister cyfryzacji. – Przy wszystkich naszych fascynacjach na koniec najważniejsza jest decyzja biznesowa, suma korzyści i wydatków i to, co chcemy osiągnąć za ich pomocą.

innowacje.newseria.pl

Sztuczna inteligencja wspiera proces rekrutacji. Sprawdzi przesłane CV, oceni kandydatów i przeprowadzi rozmowę kwalifikacyjną

Sztuczna inteligencja wkracza w każdą część procesu rekrutacji, od pozyskiwania, przez wstępną selekcję i rozmowy kwalifikacyjne, po sprawdzanie referencji oraz ustalanie wynagrodzenia. Według raportu PwC już 58 proc. firm używa rozwiązań technologicznych w swoich procesach poszukiwania kandydatów. Ponad połowa rekruterów twierdzi, że najtrudniejszą częścią rekrutacji jest identyfikacja właściwych osób z dużej puli kandydatów. Sztuczna inteligencja i uczenie maszynowe pozwalają zaś w ciągu kilku minut wybrać najlepszych na dane stanowisko.

– Rynek rekrutacji przez pandemię przyspieszył, podobnie jak cała gospodarka związana z tym, że pewne rzeczy trzeba przenieść do świata wirtualnego. Systemy automatyzacji procesu rekrutacyjnego są jeszcze bardziej pożądane przez pracodawców w kontekście zabezpieczenia komunikacji, raportowania czy z samym bezpieczeństwem. Te systemy wchodzą już niejako w codzienność pracy działów HR – mówi agencji informacyjnej Newseria Innowacje Małgorzata Wojciekiewicz, Business Development Manager w HRlink.

Cyfryzacja rozwiązań rekrutacyjnych jest ważnym elementem ekosystemu technologii HR. Narzędzia oparte na sztucznej inteligencji usprawniają cały proces poszukiwania pracowników i ograniczają czasochłonne zadania dotychczas wykonywane przez rekruterów, np. czytania CV. Z badania firmy Ideal wynika, że dla 52 proc. pracowników działu HR najtrudniejszą częścią rekrutacji jest wybranie właściwych osób z dużej puli kandydatów. Ręczne sprawdzanie życiorysów nadal jest najbardziej czasochłonną częścią rekrutacji. Wyliczono m.in., że przegląd życiorysów i stworzenie krótkiej listy kandydatów na rozmowę kwalifikacyjną zajmują rekruterowi średnio 23 godziny.

Sztuczna inteligencja w rekrutacji umożliwia skrócenie czasu spędzanego na powtarzalnych, czasochłonnych zadaniach, takich jak sprawdzanie życiorysów czy planowanie rozmów kwalifikacyjnych z kandydatami. Dlatego, jak wynika z badania PwC, już 58 proc. firm używa rozwiązań technologicznych w swoich procesach sourcingowych.

– W procesie rekrutacji zaczynamy od kontaktu z kandydatem, natomiast jest to oczywiście poprzedzone chociażby przygotowaniem ogłoszeń rekrutacyjnych, treści czy szablonów. Automatyzacja wspiera w taki sposób działy HR, że nie muszą odtwarzać pewnej pracy, która jest dość powtarzalna. Wielu kandydatów wskazuje, że nie dostają informacji zwrotnej od pracodawców z potwierdzeniem, że wysłali aplikacje. W przypadku automatycznych systemów wspierających rekrutację jest taka opcja, żeby powiadomić kandydata, że ta aplikacja dotarła, że dokumenty są rozpatrywane – tłumaczy Małgorzata Wojciekiewicz.

Sztuczna inteligencja potrafi sama wyszukać kandydatów i ocenić nadesłane aplikacje. W 2019 roku firma Unilever poprosiła kandydatów o udzielenie odpowiedzi na kilka pytań rekrutacyjnych w formie nagranych filmów. Następnie SI przeanalizowała język, ton wypowiedzi oraz mimikę kandydatów. Najlepiej ocenionych zaproszono na rozmowy w biurze. Sztuczna inteligencja przewiduje też, którzy kandydaci mogą np. szybko odejść z pracy. Taki mechanizm wykorzystuje IBM, a system wykazuje 95 proc. skuteczności.

– Na etapie preselekcji kandydatów jest możliwość kontaktowania się przez np. czatboty. To takie nowości, które pozwalają automatyzować pewne procesy na początku, związane chociażby z selekcją kandydatów, i zadać pytania, które są najważniejsze, bez których np. dział rekrutacji nie będzie mógł rozpatrzyć kandydatury na dane stanowisko albo będzie mógł dopasować kandydata do odpowiedniego działu już na tym wstępnym etapie. Te dobrodziejstwa są wskazane i dla kandydata, i dla działu HR – przekonuje ekspertka.

Pandemia koronawirusa przyspieszyła rozwój sztucznej inteligencji w rekrutacji – zdalne poszukiwanie kandydatów i przeprowadzanie rozmów kwalifikacyjnych zwiększyło bezpieczeństwo, pozwoliło też zachować ciągłość rekrutacji, także w czasach lockdownu.

– Dużym wyzwaniem jest to, żeby kandydaci mieli możliwość kontaktu bezpośredniego z pracodawcą, żeby dostali wartościowy feedback, jeżeli np. coś było przyczyną odpadnięcia z procesu rekrutacyjnego. Żeby dział HR mógł w tym pomóc i żeby była zachowana relacja z tym kandydatem, czego w czasach pandemii brakuje. Zabezpieczenie pewnych procesów przez automatyzację pozwala działom HR skupić się na tym, do czego są powołane, czyli do bezpośredniego kontaktu z kandydatem na każdym etapie rekrutacji – mówi Małgorzata Wojciekiewicz.

Z badania przeprowadzonego przez LinkedIn wynika, że według 67 proc. rekruterów użycie sztucznej inteligencji w procesie rekrutacji to najlepszy sposób na oszczędność czasu w pracy, a 43 proc. wskazuje, że algorytmy eliminują uprzedzenia przy wyborze kandydatów. Z drugiej jednak strony SI nie zastąpi człowieka. Przekonał się o tym Amazon, który wykorzystywał algorytmy sztucznej inteligencji do rekrutacji. Stworzony system okazał się jednak faworyzować mężczyzn, nawet w przypadku gdy to kobiety miały wyższe kompetencje. Jak jednak przekonuje ekspertka HRlink, SI to przyszłość rekrutacji i już teraz jest coraz częściej wykorzystywana.

–  Jeżeli chodzi np. o czatboty bądź pytania np. systemu ATS, to też jest pewien rodzaj sztucznej inteligencji, która pozwala na wyselekcjonowanie tych informacji od kandydatów, które są najistotniejsze, żeby jak najszybciej przekierować kandydata do odpowiedniego miejsca, czy np. do bazy, czy do kontaktu z rekruterem, gdzie będzie mógł rozpocząć proces rekrutacyjny. Te małe kroki sztucznej inteligencji wspierają proces rekrutacji już na każdym etapie i stykamy się z nimi na co dzień – zaznacza.

źródło: innowacje.newseria.pl

Internet rzeczy i sztuczna inteligencja przyspieszą odchodzenie od węgla w przemyśle. Ambitne unijne cele spotęgują inwestycje w innowacje

Przemysł to drugi po energetyce największy emitent gazów cieplarnianych. Bez jego dekarbonizacji nie da się osiągnąć neutralności klimatycznej UE w 2050 roku. Szansą dla firm z tego sektora jest digitalizacja i rozwiązania oparte m.in. na danych z internetu rzeczy czy sztucznej inteligencji. Według Schneider Electric pozwalają one zredukować ślad węglowy nawet o 50 proc., przy jednoczesnej oszczędności wykorzystywanej energii nawet o 80 proc. – Unijny cel jest bardzo ambitny. Przyjęty niedawno pakiet legislacyjny Fit for 55 pokazuje, że chcemy obniżyć emisję dwutlenku węgla o 55 proc. jeszcze przed 2030 rokiem – wskazuje Jacek Łukaszewski, prezes zarządu Schneider Electric Polska.

Fit for 55 – czyli pakiet reform gospodarczych i legislacyjnych, ukierunkowanych na walkę ze zmianami klimatu – został przyjęty przez Komisję Europejską w połowie lipca. Ma pomóc w realizacji celu, jakim jest redukcja emisji gazów cieplarnianych co najmniej o 55 proc. do 2030 roku (w stosunku do poziomu z 1990 roku). Do 2050 roku natomiast UE zamierza już osiągnąć zerową emisję netto. Pakiet Fit for 55 jest uzupełnieniem przyjętego wcześniej Europejskiego Zielonego Ładu. Jego realizacja będzie dla UE bardzo kapitałochłonnym zadaniem. Według Europejskiego Banku Inwestycyjnego osiągnięcie 55-proc. redukcji emisji CO2 przed końcem tej dekady będzie wymagać ok. 350 mld euro dodatkowych inwestycji rocznie.

Najważniejsze założenia Fit for 55 to m.in. wzrost udziału OZE w unijnym miksie energetycznym z 32 do 40 proc. do końca tej dekady, reforma systemu handlu uprawnieniami do emisji CO2 (ETS), nowelizacja dyrektyw o energii odnawialnej (RED) oraz o efektywności energetycznej (EED), a także nowelizacja rozporządzenia określającego normy emisji CO2 dla samochodów osobowych i dostawczych. Według Europejskiej Agencji Środowiska to właśnie transport, energetyka i przemysł są trzema sektorami kluczowymi dla stopniowego ograniczania emisji gazów cieplarnianych.

– Jednym z elementów dążenia do neutralności klimatycznej będzie tzw. inteligentna elektryfikacja, czyli zamiana źródeł na czystsze formy energii. Co więcej, energię elektryczną z odnawialnych źródeł jesteśmy dziś w stanie wytwarzać stosunkowo łatwo, nie generując śladu węglowego – mówi prezes Schneider Electric Polska. – Zmiany związane z unijnym Zielonym Ładem dotkną jednak nie tylko branży energetycznej, ale prawie każdej dziedziny gospodarki, każdej firmy działającej na rynku i każdego konsumenta.

Dekarbonizacja będzie zatem wyzwaniem także dla biznesu i przedsiębiorstw, zwłaszcza z branży przemysłowej. Według danych Komisji Europejskiej w 2017 roku przemysł odpowiadał za blisko 8 proc. emisji gazów cieplarnianych w UE (z kolei ponad 80-proc. udział miała energetyka). Szansą na redukcję emisji w tym sektorze może być digitalizacja i rozwiązania oparte m.in. na danych z internetu rzeczy czy sztucznej inteligencji. Według szacunków Schneider Electric wykorzystanie w przemyśle nowych technologii pozwoli ograniczyć ślad węglowy nawet o kilkadziesiąt procent, przy zachowaniu podobnej wielkości oszczędności energii i kosztów utrzymania.

– Daleko idąca transformacja cyfrowa jest kolejnym elementem dążenia do neutralności klimatycznej. Mamy już doświadczenie w zakresie cyfrowej transformacji przemysłu i Unia Europejska ma potencjał, aby stać się światowym liderem w tej dziedzinie – ocenia Jacek Łukaszewski. – Transformacja cyfrowa pozwala zwiększyć efektywność procesów przemysłowych, a zatem obniżyć koszty wytwarzanych produktów. Co więcej, możemy w ten sposób redukować zużycie energii i podnosić efektywność energetyczną, jednocześnie obniżając ślad węglowy.

Jak podkreśla, Schneider Electric od lat wdraża takie rozwiązania po stronie swoich klientów. Zaprojektowana przez firmę inteligentna infrastruktura EcoStruxure, oparta m.in. na danych z internetu rzeczy, pozwala zredukować ślad węglowy nawet o 50 proc., przy jednoczesnej oszczędności wykorzystywanej energii nawet o 80 proc.

– Oferujemy tego typu rozwiązania naszym klientom, ale wdrażamy je również u siebie. Pierwszym takim wdrożeniem jest inteligentna i zintegrowana fabryka w miejscowości Le Vaudreuil we Francji. Wdrożyliśmy w niej architekturę EcoStruxure, umożliwiającą osiągnięcie maksymalnej efektywności energetycznej i podniesienie efektywności procesów przemysłowych przy jednoczesnej redukcji kosztów – wyjaśnia prezes spółki. – Możemy już pochwalić się konkretnymi wynikami. Przez ostatnie dwa lata, czyli od 2018 do 2020 roku, klienci korzystający z naszych rozwiązań zaoszczędzili ponad 130 mln ton emisji CO2. Szacujemy, że do 2025 roku te oszczędności przekroczą już 800 mln ton.

Swoje rozwiązania z zakresu digitalizacji przemysłu i efektywności energetycznej Schneider Electric zaprezentuje podczas tegorocznych Targów ENERGETAB w Bielsku-Białej, największych w Polsce targów nowoczesnych urządzeń, aparatury i technologii dla przemysłu energetycznego, w których co roku bierze udział ok. 700 wystawców z kilkudziesięciu krajów Europy, Azji i USA. Tegoroczna edycja odbędzie się w dniach 14–16 września w formie hybrydowej – chętni niemogący uczestniczyć w targach na miejscu będą mogli skorzystać z szerokiego wachlarza webinarów. 

 Jako Schneider Electric nie tylko aktywnie kibicujemy unijnym celom klimatycznym, lecz także wyznaczamy własne, często dużo bardziej ambitne cele. Do 2030 roku chcemy już osiągnąć neutralność klimatyczną w zakresie naszych własnych operacji, a do 2050 roku – zerową emisję netto w całym naszym łańcuchu dostaw, obejmującym też dostawców i klientów. Mamy już w tym zakresie niemałe dokonania, w tym roku na Światowym Forum Ekonomicznym w Davos zostaliśmy uhonorowani tytułem najbardziej zrównoważonej firmy na świecie – podkreśla Jacek Łukaszewski.

źródło: innowacje.newseria.pl