Strona główna Blog Strona 14

Innowacyjny plaster zrewolucjonizuje życie dzieci

0

Polscy innowatorzy opracowują nowatorki plaster dedykowany przede
wszystkim dzieciom zmagającym się z otyłością. Produkt poprawi komfort
życia wielu innych osób narażonych na otarcia – także sportowców. Za
rewolucyjnym rozwiązaniem w skali światowej stoi Urszula Markowicz-
Jureczko, właścicielka firmy AXYZ z Pawłowic.

Otyłość u dzieci stała się globalnym problemem. Niestety niesie za sobą poważne
konsekwencje zdrowotne, w szczególności w dorosłym życiu. Taki stan rzeczy
powoduje przede wszystkim nieprawidłowy styl życia oraz zła dieta wpływająca na
zwiększoną energię dostarczaną z pożywieniem w stosunku do zapotrzebowania
młodego organizmu.

Urszula Markowicz-Jureczko koncentruje się od lat w swojej pracy na pomocy
ludziom z problemami zdrowotnymi. – Z obserwacji i doświadczeń narodził się
pomysł na opracowanie nowego materiału ochronnego, optymalnego dla ciała dzieci
otyłych – przybliża genezę powstania projektu. – Z bólem, jaki powstaje w wyniku
otarć skóry mają na co dzień do czynienia w szczególności ludzie młodzi. Powoduje
on niechęć do różnych form aktywności, a to przekłada się na stan zdrowia.
Rezygnacja z ruchu występuje szczególnie w trakcie upałów podczas wakacji. I
właśnie widok dzieci oraz młodzieży mającej problem z normalnym poruszaniem się
ze względu na liczne otarcia zainicjował powstanie naszego projektu – tłumaczy
inicjatorka przedsięwzięcia pt. „Opracowanie nowego materiału ochronnego do celów
profilaktycznych i regenerujących o optymalnych właściwościach przylegania do
powierzchnia ciała dzieci otyłych”.

Pomysł został doceniony przez ekspertów oceniających wnioski zgłoszone w
konkursie Polskiej Agencji Rozwoju Przedsiębiorczości „Schemat małych grantów dla
przedsiębiorczych kobiet” finansowanym z Funduszy Norweskich. Dzięki
przyznanemu dofinansowaniu powstaje innowacyjny plaster wyróżniający się
elastycznością, wytrzymałością, działaniem nawilżającym, odprowadzaniem
nadmiaru wody oraz ciepła, a przy tym ma właściwości maskujące.

Jego najważniejszą cechę jest dostosowywanie się materiału do powierzchni skóry
dzięki wysokiej elastyczności oraz wykazane w badaniach klinicznych działanie
niedrażniące i nieuczulające m.in. dzięki zastosowaniu substancji pochodzenia
naturalnego oraz materiałów o wysokiej kompatybilności z powierzchnią skóry
człowieka. W projektowaniu materiału uwzględniono również aspekt środowiskowy
tzn. materiał jest biodegradowalny a więc po spełnieniu swej funkcji nie będzie
szkodliwy dla środowiska Innowacyjny materiał profilaktyczno-regenerujący może
zrewolucjonizować codzienne życie dzieci i młodzieży zmagających się z
nadmiernymi kilogramami. Produkt zniweluje ból, który utrudnia codzienne funkcjonowanie, a w szerszej perspektywie tworzy szansę powrotu do pełnej aktywności fizycznej.

Współtwórcą projektu jest dr inż. Andrzej Hudecki który na co dzień pracujący w Sieci
Badawczej Łuksiewicz – Instytutu Metali Nieżelaznych. Jak podkreśla naukowiec,
bardzo ważną zaletą materiału jest jego działanie profilaktyczne rozumiane jako
oddalanie ryzyka powstania otarć. Otarcia są źródłem bólu, ból uniemożliwia aktywność ruchową, zmniejszona aktywność ruchowa prowadzi do otyłości a ta w konsekwencji jest powodem powstawania wielu chorób. Zatrzymanie tego negatywnego procesu poprzez eliminowanie ryzyka powstania bólu w ujęciu całościowym oddala ryzyko powstawania chorób. Nasz produkt , ma za zadanie oddalać ryzyko powstania otarć a także ran
– zapowiada Andrzej Hudecki.

Urszula Markowicz-Jureczko i doktor widzą bardzo duży potencjał w wynikach
końcowych projektu, a ich współpraca na linii biznes-nauka przynosi stały rozwój
przedsięwzięcia i wielkie nadzieje na przyszłość. Jak tłumaczy dr inż. Andrzej
Hudecki bardzo dużą rolę w opracowywaniu nowych rozwiązań ma silna współpraca
nauki i biznesu. Wynika to z dwóch faktów: pierwszym jest nauka, która jest źródłem
wielu innowacyjnych rozwiązań, drugim biznes który podejmuje działania w obszarze
spełniania potrzeb społeczeństwa. Dlatego łącząc oba elementy i zacieśniając
współpracę na linii nauka-biznes możliwe jest wypracowywanie innowacyjnych i
jednocześnie praktycznych rozwiązań. W celu realizacji projektu, Urszula Markowicz
– Jureczko nawiązała współpracę z Siecią Badawczą Łukasiewicz – IMN,
Uniwersytetem Rzeszowskim, gdzie wykonywano większość specjalistycznych
badań materiałowych, a wszystko to odbywało się w oparciu o mentoring dr hab. n.
med. inż. Artura Cieslar-Pobuda z Uniwersytetu w Oslo z Norwegii.

Zasięg oddziaływania projektu jest szeroki. Twórcy rozwiązania dedykują go również
sportowcom doświadczającym otarć niemalże każdego dnia, kobietom w ciąży, które
odczuwają dyskomfort podczas ruchu, chorym na cukrzycę, wymagającym
zabezpieczenia stopy cukrzycowej, a także osobom z odleżynami.

– Przebadaliśmy jedenaście substancji, które możemy dopasować do konkretnej
grupy odbiorców
– podkreśla właścicielka AXYZ.

Ze względu na globalną nowatorskość rozwiązania, firma nie ogranicza się tylko do
polskiego rynku. Planuje ekspansję zagraniczną.

– Widzimy ogromny potencjał do wdrożenia materiałów w Wielkiej Brytanii oraz w
USA. Przyświeca nam strategia wprowadzenia produktu na rynek polski z
równoczesną sprzedażą licencji za granicę. Problem poruszony w projekcie nasila
się na zachodzie, dlatego zapotrzebowania na tego typu rozwiązanie będzie
naprawdę duże
– mówi Urszula Markowicz-Jureczko.

Plany są ambitne, dlatego firma chce uruchomić park maszynowy i rozpocząć
produkcję, jeżeli pozyska na ten cel środki pochodzące od inwestorów. Drugą opcję
stanowi zlecanie firmom podwykonawstwo poszczególnych elementów, które będą
składane w jedną całość. Fundamentalną rolę w procesie pozyskiwania partnerów biznesowych odgrywa promowanie projektu we mediach, które w obecnych czasach
mają największą skuteczność informacyjną, a także podczas konferencji z udziałem
środowiska medycznego

– Już prowadzimy rozmowy z sieciami aptek i hurtowniami farmaceutycznymi, co
stanowi zapowiedź wdrożenia nowego produktu
– mówi właścicielka AXYZ, która
wykorzystuje we własnym przedsiębiorstwie doświadczenia i sukcesy z pracy w
branży farmaceutycznej, medycznej i biotechnologicznej.

Jak zaznacza, rynek farmaceutyczny jest trudny do zdefiniowania ze względu na
swoje twarde zasady. Sieci apteczne to w dzisiejszych czasach potentaci regulujący
cały rynek sprzedaży. Fundamentalne stają się argumenty oraz siła przebicia.

– W ciągu 15 ostatnich lat pracując w branży medycznej z całym przekonaniem
mogę stwierdzić, że na polskim rynku brakuje wielu produktów farmaceutycznych.
Firmy chcą gotowych rozwiązań i pomysłów na tu i teraz, natomiast praca nad
projektami wymaga poświęcenia i czasochłonności
– podkreśla Urszula Markowicz-
Jureczko.

W związku z tym droga do pozyskania pieniędzy na projekt była bardzo wyboista,
pełna wielu również negatywnych emocji i trwała kilka lat. – Cały czas jednak
wierzyłam, że projekt uda się zrealizować. Byłam nieustępliwa w swoich działaniach,
ale tego nauczyło mnie życie. Pracując jako przedstawiciel medyczny szukałam
inwestorów, którzy poświęcą swoje środki na długotrwałe badania, jednak
rozczarowałam się brakiem ich zrozumienia i pośpiechem komercjalizacji
– wyjawia
właścicielka AXYZ.

Zaznacza na koniec, że wielu innowatorów dąży do usprawniania życia, jednak
niejednokrotnie problem stanowią wysokie koszty prac badawczo-rozwojowych.
– W moim odczuciu to niezależność finansowa owocuje nieporównywalnie lepszymi
wynikami prowadzonych badań, a co za tym idzie może przeradzać badania
podstawowe w etap wdrożenia
– puentuje.

„By dzieci znów cieszyły się życiem” to hasło przyświecające temu innowacyjnemu
projektowi firmy AXYZ Urszuli Markowicz-Jureczko. Więcej o projekcie i całej
działalności przedsiębiorstwa można przeczytać na: www.axyz-poland.eu

Kontakt

AXYZ Urszula Markowicz-Jureczko
ul. 1 Maja 8, 43-250 Pawłowice
+48 511 899 882
www.axyz-poland.eu

Damian Baran

Od czerwca br. zacznie działać Jednolity Sąd Patentowy. Polskie firmy mają jeszcze kilka tygodni, żeby wyłączyć się spod jego jurysdykcji

Z początkiem czerwca br. zacznie działać Jednolity Sąd Patentowy i nowy system unijnego patentu jednolitego, który będzie obowiązywać na terenie 17 państw członkowskich UE. Polska nie dołączyła do tego grona, ale mimo to nowy system i tak będzie wpływać na działalność polskich przedsiębiorców. Dlatego już teraz, z kilkumiesięcznym wyprzedzeniem, powinni oni przeanalizować swoją strategię dotyczącą ochrony patentowej i podjąć działania mające na celu zminimalizowanie ewentualnych ryzyk, związanych np. z możliwością utraty tej ochrony w kilkunastu krajach jednocześnie.

– Jednolity Sąd Patentowy będzie miał za zadanie rozstrzyganie wszelkich sporów patentowych na terenie Unii Europejskiej. To oznacza, że od czerwca tego roku sprawy dotyczące naruszenia bądź unieważnienia patentu europejskiego – zarówno tego klasycznego, jak i o zarejestrowanym skutku jednolitym – będą podlegały jurysdykcji Jednolitego Sądu Patentowego, a jego rozstrzygnięcia będą z automatu ważne na terenie państw przystępujących do tego systemu – wyjaśnia w rozmowie z agencją Newseria Biznes Małgorzata Trejgis, rzecznik patentowy z kancelarii Patpol.

Po latach przygotowań od 1 czerwca br. zacznie obowiązywać system unijnego patentu jednolitego. Będzie on udzielany jednocześnie w 17 państwach członkowskich UE, które przystąpiły do tego systemu, bez konieczności dodatkowej rejestracji na poziomie krajowym. Wraz ze startem nowego systemu zacznie też działać Jednolity Sąd Patentowy (Unified Patent Court). Ma on zapewnić jednolitość orzecznictwa, które będzie dotyczyć nie tylko patentu o jednolitym skutku, ale również (z pewnymi wyjątkami) klasycznego patentu europejskiego. 

 Prace nad nowym systemem patentowym w Unii Europejskiej trwały bardzo długo i były bardzo burzliwe. Wiele dyskusji na ten temat toczyło się też w Polsce. Niemniej jednak ostatecznie Polska nie przystąpiła do nowego systemu, nie podpisała również porozumienia w zakresie utworzenia Jednolitego Sądu Patentowego – mówi Małgorzata Trejgis.

Państwa, które tworzą jednolity system patentowy, to Austria, Belgia, Bułgaria, Dania, Estonia, Finlandia, Francja, Niemcy, Włochy, Łotwa, Litwa, Luksemburg, Malta, Holandia, Portugalia, Słowenia oraz Szwecja. Polska do niego nie przystąpiła, co oznacza, że podmioty chcące skorzystać z ochrony patentowej na terytorium naszego kraju będą musiały się o nią ubiegać bezpośrednio w Urzędzie Patentowym RP albo na dotychczasowej ścieżce międzynarodowej.

Chociaż Polska nie zdecydowała się na włączenie do jednolitego systemu patentowego, to i tak może on wpływać na działalność polskich przedsiębiorców. Przykładowo zainteresowani rejestracją patentu europejskiego o jednolitym skutku będą mogli dokonywać zgłoszeń za pośrednictwem nowego systemu. Z kolei orzecznictwo Jednolitego Sądu Patentowego z pewnością będzie mieć wpływ na kształt polskiego prawa patentowego i wyroki krajowych sądów. Poza tym JSP będzie stosować prawo unijne i współpracować z Trybunałem Sprawiedliwości Unii Europejskiej (TSUE), aby uzyskać jednolitą wykładnię prawa UE, a Polska jako państwo członkowskie jest zaś zobowiązana do przestrzegania orzeczeń TSUE.

– Nowy system będzie miał ogromny wpływ na działania polskich podmiotów zarówno tych, które posiadają swoje własne prawa patentowe w Europie, jak również tych, którzy takich praw nie mają, ale prowadzą działalność gospodarczą w krajach przystępujących do nowego systemu – podkreśla ekspertka kancelarii Patpol. – Związane jest to z tym, że od początku czerwca br. wszystkie patenty europejskie – zarówno te w systemie klasycznego patentu europejskiego, jak również te, które będą miały zarejestrowany jednolity skutek – będą z automatu podlegać pod jurysdykcję Jednolitego Sądu Patentowego. To oznacza, że polskie podmioty, które posiadają prawa patentowe w Europie, muszą się liczyć z tym, że w przypadku jakiegoś sporu dotyczącego naruszenia bądź unieważnienia patentu będzie on prowadzony właśnie przed Jednolitym Sądem Patentowym. Natomiast rozstrzygnięcie sprawy, które zostanie wydane przez ten sąd, z automatu będzie działać na terenie państw wchodzących do systemu.

Ekspertka wskazuje też, że jeśli Jednolity Sąd Patentowy dopatrzy się naruszenia, przedsiębiorca może stracić ochronę patentową od razu na terenie kilkunastu państw, a wraz z nią możliwość oferowania i wprowadzania do obrotu produktu, którego dotyczył spór patentowy. Dlatego też polscy przedsiębiorcy już teraz, z kilkumiesięcznym wyprzedzeniem, powinni przeanalizować swoją strategię dotyczącą ochrony patentowej i podjąć działania mające na celu zminimalizowanie ryzyka.

– Aby zapewnić wraz z początkiem systemu możliwość wycofania się z niego, przez siedem najbliższych lat możliwe będzie wyłączenie swojego prawa patentowego na podstawie tzw. procedury opt-out. W tym celu podmioty powinny złożyć w Jednolitym Sądzie Patentowym wniosek o wyłączenie ich praw spod jurysdykcji tego sądu. Jest to o tyle istotne, że w przypadku takiego wyłączenia sprawa dotycząca patentu europejskiego, który z jakiegoś powodu będzie podlegał sporowi patentowemu, rozstrzygana będzie w dalszym ciągu na poziomie krajowym, czyli zgodnie z tym, jak to wygląda obecnie – wyjaśnia Małgorzata Trejgis. 

To oznacza, że egzekwowanie czy unieważnienie prawa z patentu europejskiego pozostanie w gestii krajowych sądów lub urzędów patentowych. Brak złożenia takiego wniosku z kolei będzie oznaczać, że klasyczne patenty będą podlegać pod jurysdykcję JSP. 

– Od 1 marca rozpoczął się okres przejściowy, tzw. sunrise period, w ramach którego do końca maja podmioty posiadające patenty, w tym również podmioty polskie, mogą aktywnie wyłączać swoje prawa poprzez złożenie wniosku opt-out – mówi Małgorzata Trejgis.

Zastosowanie klauzuli opt-out nie jest możliwe dla patentów europejskich o jednolitym skutku.

https://biznes.newseria.pl

Walka o klimat może iść w parze z zyskami i rozwojem. Nowe technologie mogą uczynić ją skuteczniejszą

– Wciąż jeszcze pokutuje przestarzała narracja mówiąca o tym, że ochrona środowiska jest kosztowna, nudna, wymaga poświęceń i szkodzi rozwojowi gospodarczemu. Takie podejście sprawia, że mamy do czynienia z dużym oporem, bo nikomu nie zależy na spowolnieniu gospodarczym i całkowitej rezygnacji z własnych nawyków – mówi Bertrand Piccard, szwajcarski aktywista i podróżnik, który w 2016 roku jako pierwszy na świecie okrążył glob samolotem zasilanym wyłącznie energią słoneczną. Jak podkreśla, potrzebna jest zmiana tej narracji i pokazanie, że dziś walka o klimat może iść w parze z rozwojem i przynosić znaczące zyski. Ułatwiają to w dużej mierze innowacje technologiczne.

– Zmiany klimatyczne wynikają dziś w znacznej mierze z braku efektywności naszego świata. Marnujemy energię, zasoby naturalne, wodę, a nawet szlaki transportowe, których nie wykorzystujemy w odpowiedni sposób. Dlatego trzeba postawić na modernizację. Musimy wdrażać wszelkie rozwiązania, które pozwalają uzyskać oszczędność energii, na przykład pompy ciepła zamiast tradycyjnych pieców zanieczyszczających powietrze, modernizować domy, przechodzić na transport elektryczny, wprowadzać nowe procesy przemysłowe, ale też oczywiście wybierać czyste źródła energii, bo one dzisiaj przynoszą dużo większe zyski i są tańsze niż ropa, gaz i węgiel – podkreśla w rozmowie z agencją Newseria Biznes Bertrand Piccard, jeden z pionierów w konstrukcji samolotów zasilanych energią słoneczną.

Jak ocenia, jedną z barier utrudniających walkę ze zmianami klimatu są dziś pokutujące mity mówiące o tym, że ochrona środowiska to przede wszystkim duży wysiłek. Stąd też ogólna niechęć do zainteresowania się kwestiami ekologii.

– Musimy więc dążyć do zmiany tej narracji i pokazywać, że ochrona środowiska jest czymś zyskownym, tworzącym miejsca pracy, ciekawym i spajającym ludzi wokół wspólnego celu. Jeśli nam się to uda, to będziemy gotowi na wdrożenie dużo lepszej i ambitniejszej polityki energetycznej, środowiskowej czy klimatycznej, bo ludzie zrozumieją, że korzyści odniesie nie tylko środowisko, ale także gospodarka i przemysł, że pojawią się nowe możliwości gospodarcze – zapewnia szwajcarski innowator.

Z przeprowadzonego w ubiegłym roku Narodowego Testu Ekologicznego Onetu wynika, że w Polsce wciąż ok. 10 proc. konsumentów traktuje ekologię jako zdecydowanie kosztowną i w ich przekonaniu, aby żyć ekologicznie, trzeba dużo zarabiać. To powód, dla którego nie podejmują praktycznie żadnych działań na rzecz środowiska i ochrony klimatu.

– Dopóki ludzie będą myśleć, że ekologia jest kosztowna, to nigdy nie będzie działać. Dlatego trzeba uzmysłowić ludziom, że rozwój technologiczny w ostatnich kilku latach sprawił, że podejście ekologiczne ma przed sobą znakomite perspektywy w kontekście zysków. Jest to możliwe dzięki różnym rozwiązaniom, które pozwalają oszczędzać energię i zasoby naturalne czy wykorzystywać nowe możliwości biznesowe w sposób znacznie bardziej zyskowny niż dawne, przestarzałe i nieefektywne systemy zanieczyszczające środowisko – mówi Bertrand Piccard.

Słynny szwajcarski aktywista i podróżnik, który jako pierwszy okrążył Ziemię balonem bez lądowania, a w 2016 roku odbył podobny lot samolotem zasilanym wyłącznie energią słoneczną, był w ubiegłym tygodniu gościem Thursday Gathering – cyklicznego eventu organizowanego przez Fundację Venture Café Warsaw w stołecznym biurowcu Varso przy ul. Chmielnej, który za każdym razem przyciąga szerokie grono innowatorów, ekspertów, firm, start-upów, inwestorów i naukowców. Inicjatywa służy temu, aby podczas cotygodniowych wydarzeń w swobodnej atmosferze dzielić się wiedzą, doświadczeniami i kontaktami.

– To bardzo ważne, żeby twórcy innowacyjnych rozwiązań mogli się ze sobą spotkać. Jest mnóstwo genialnych osób o ogromnej kreatywności, które tworzą takie rozwiązania, ale one nie są powszechnie znane ani wystarczająco wykorzystywane. Dlatego musimy zajmować się nie tylko innowacjami, ale też odpowiednią popularyzacją już istniejących technologii – mówi Bertrand Piccard. – Jest wielu ludzi, którzy mówią, że aby chronić środowisko, musimy dalej szukać innowacji, potrzebujemy wciąż nowych rozwiązań. Owszem, ale może lepiej będzie, jeśli najpierw skorzystamy, z tego, co jest już dostępne, co istnieje tu i teraz i można to zastosować od razu.

https://biznes.newseria.pl

Misja JUICE zbada lodowe księżyce Jowisza. Polscy naukowcy zbudowali instrumenty badawcze na jej potrzeby

Z kosmodromu w Gujanie Francuskiej startuje flagowa misja Europejskiej Agencji Kosmicznej pod nazwą JUICE (Jupiter Icy Moon Explorer). Jej celem jest zbadanie cech satelitów Jowisza, głównie Europy, Kalisto i Ganimedesa. Chodzi m.in. o ocenę, czy na lodowych księżycach mogą powstać warunki do powstania i podtrzymania życia. Ważną rolę w tej trudnej technicznie misji pełnią polskie firmy odpowiedzialne za realizację trzech z dziesięciu instrumentów.

– Ganimedes jest głównym celem misji ze względu na jego ciekawą budowę. Pod zamarzniętą powierzchnią znajdują się oceany płynnej wody, poza tym jako jedyny księżyc w Układzie Słonecznym wykazuje własne pole magnetyczne. Może to być dobry przystanek w przyszłej podróży do dalszych części Układu Słonecznego, może będzie tam dobra okazja do zbudowania habitatu dla ludzi, ale także poznania samych księżyców. Potencjalnie jest to miejsce, gdzie mogłoby rozwijać się życie, właśnie w wodach, czy to Ganimedesa, czy Europy. Poza tym sama Europa jest ciekawym księżycem, bo ciekłą wodę, która znajduje się pod jej powierzchnią, wyrzuca w formie gejzerów. Ich skład może zbadać sonda JUICE, choćby pod kątem obecności związków potwierdzających ewentualne życie – mówi w wywiadzie dla agencji informacyjnej Newseria Innowacje Kamil Bochra, menedżer ds. jakości i materiałów w firmie Astronika, która uczestniczy w przygotowaniach do misji JUICE.

Operacja ta jest skomplikowana pod względem technicznym, na co wpływa m.in rozmiar sondy. To pierwsza misja Europejskiej Agencji Kosmicznej z wykorzystaniem sondy o takiej wielkości, by mogła pomieścić na pokładzie 11 eksperymentów naukowych i około 4 t paliwa. Łączna masa z paliwem to ponad 5 t, więc inżynierowie musieli dbać o to, by ograniczać masę poszczególnych instrumentów. Kolejnym z wyzwań jest duża odległość do Jowisza i długość lotu (około siedmiu lat).

– Bardzo duża odległość do Słońca od Jowisza powoduje, że sama sonda będzie dostawała bardzo mało energii ze Słońca, więc musimy mieć bardzo duże panele słoneczne. Odległość jest także problemem w komunikacji – wyjaśnia Kamil Bochra.

Z uwagi na dużą odległość z jednej strony trzeba się liczyć ze znacznymi opóźnieniami w przesyłaniu danych. Z drugiej ograniczona będzie też ilość danych możliwych do przesłania, więc niezbędna będzie ich wnikliwa selekcja przed eksportem.

Poza tym wysyłana na księżyce Jowisza sonda będzie musiała wytrzymać chociażby skrajne warunki temperaturowe. Podczas przelotu koło planety Wenus będzie się ona znajdowała w temperaturze otoczenia sięgającej plus 250 stopni, z kolei w okolicach Jowisza temperatura spadnie do około 230 stopni poniżej zera.

 Musimy mieć materiały odporne zarówno na tak szeroki zakres temperatur, jak i na zmiany tych temperatur. Poza tym, ze względu na silne pola magnetyczne, zarówno Jowisza, jak i Ganimedesa, sonda wyposażona jest w bardzo skomplikowane układy. Mamy tam też bardzo wysokie poziomy radiacji, więc odporność materiałów czy elektroniki na te warunki jest niezbędnym aspektem doboru ich do takiej misji. Oczywiście wszystko musi być przetestowane i potwierdzone w sposób empiryczny. Poza tym zawsze staramy się projektować tak, żeby uzyskać jak największą niezawodność oraz redundancję naszych rozwiązań – podkreśla ekspert Astroniki.

Instrumenty pomiarowe i komponenty funkcjonalne dla misji JUICE opracowały zespoły naukowe łącznie z 16 krajów europejskich oraz USA (NASA), Japonii (JAXA) i Izraela (ISA). Polscy naukowcy i inżynierowie odegrali w tych pracach kluczową rolę. Centrum Badań Kosmicznych Polskiej Akademii Nauk brało udział w realizacji części naukowej i przewodziło pracom związanym z powstaniem konstrukcji mechanicznych i komputera głównego instrumentu RPWI, czyli Radio & Plasma Waves Investigation, a firma Astronika brała udział w jego budowie.

RPWI przeznaczony jest do scharakteryzowania emisji radiowych i środowiska plazmowego Jowisza i jego lodowych księżyców. Składa się z 10 czujników i trzech odbiorników, ma cztery sondy Langmuira (LP-PWI) do pomiarów plazmy i pola elektrycznego, magnetometr z trzema antenami oraz analizator pola elektrycznego (RWI) do pomiarów radiowych.

 Dostarczyliśmy cztery maszty LP-PWI do pomiarów plazmy kosmicznej i jej potencjału oraz jedno urządzenie RWI, czyli system trzech anten do pomiaru fal radiowych. Poza tym nasi koledzy z Centrum Badań Kosmicznych Polskiej Akademii Nauk dostarczyli elektronikę sterującą tymi urządzeniami – mówi Kamil Bochra. – Prace w Polsce zaczęły się w okolicach 2015 roku. My nasze urządzenia dostarczyliśmy do klienta pod koniec 2020 roku, po czym zostały one zamontowane na samej sondzie i przetestowane razem z nią.

Jak wyjaśniają przedstawiciele Astroniki, sprzęt do misji JUICE musi być jednocześnie ultralekki i ultrawytrzymały, a do tego po otwarciu i uruchomieniu musi osiągać spore rozmiary. Antena RWI w trakcie startu i lotu będzie złożona do długości ok. 26 cm, a w wyznaczonym miejscu na orbicie będzie musiała rozłożyć się do długości 2,5 m. Drugi z instrumentów, LP-PWI, ważący ok. 1,3 kg, ma za zadanie pozycjonować czujniki pomiarowe w odległości 3 m od sondy.

– Na Ziemi posiadamy zapasowe urządzenia. Zawsze dostarczamy zapasowe instrumenty, które mogą być wymienione, np. na etapie testów na poziomie sondy. Poza tym oczywiście same urządzenia zawierają pewne redundantne elementy. Jeśli nasz pierwotny system otwierania się jednego z zawiasów zawiedzie, to zawsze mamy zapasowy. Zawsze staramy się zarówno projektować, budować, jak i testować urządzenie tak, by mieć pewien zapas i  alternatywne rozwiązania – podkreśla menedżer w firmie Astronika.

Prace naukowe podczas misji JUICE zaczną się około sześciu miesięcy po dotarciu do Jowisza. Pierwsze rezultaty badań będą możliwe do osiągnięcia około 2032 roku. JUICE będzie pierwszą sondą kosmiczną w historii, która wejdzie na orbitę księżyca innego niż ziemski. Szacowany budżet przedsięwzięcia to około 1,6 mld euro.